Nie był to rekord temperatury, w jakiej przyszło mi jechać, ale załapałem się do pierwszej dziesiątki moich najgorętszych przejazdów. Było tak ciepło, że przeznaczona na „czarną godzinę” półlitrowa butelka z wodą mineralną, którą miałem w tylnej kieszonce, zaczęła mnie parzyć. Jazda w takich warunkach nie była niestety przyjemnością, ale testem granic swoich możliwości. Test niestety nie wypadł pomyślnie. Fizyki nie oszukasz. Spora część energii była tracona na chłodzenie organizmu. Nie dziwi więc fakt, że poruszałem się tempem dość spacerowym.
Skomentuj...