Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Pod wiatr

Czwartek, 9 grudnia 2010 • Komentarze: 0

Aktywność
2 90 90
Data
9 grudnia 2010
Czw. 16:59 19:22
Rower
Giant Boulder
2 37 37
Kalorie
1009kcal
Czas
2:13:01
63
789
0:30 0:23 2:23
Dystans
45.18km
71
1092
8.40 9.10
Prędkość
20.39km/h
85
1278
16.6 23.5 46.8
Kadencja
73rpm
102
Tętno
150bpm
169
Przewyższenia
302m
60
830
       339
Nachylenie
+ 3.6% - 3.3%
+ 8.0 - 7.0
Temperatura
- 2.3°C
- 3.0 - 2.0

Już wczoraj postanowiłem, że dzisiaj też będę jeździł. A jestem człowiekiem upartym…

Wróciwszy z pracy szybko przełknąłem namiastkę obiadu. Bardziej zależało mi na zgromadzeniu odpowiedniego zapasu kalorii niż na zaspokojeniu głodu. Zaraz potem rozpocząłem cały obrządek przygotowania do jazdy, którego 90% stanowi ubieranie się.

Czujnik rytmu serca na klatę bo o „pompkę” w moim wieku dbać trzeba szczególnie. Jakoś nie spieszno mi ani na tamten świat aby porozmawiać z moim imiennikiem Św. Piotrem, ani na ten świat, a konkretnie do kliniki, której szefem także jest Piotr – może nie święty w wymiarze biblijnym ale dla pacjentów z pewnością (serdecznie pozdrawiam Panie Profesorze).

Sportowy podkoszulek, długie - rzecz jasna - spodnie kolarskie z „pampersem” i ciepłe skarpety to krok następny. Potem jeszcze lekko ocieplana bluza kolarska i mogę przejść do ubierania butów. Na nie zakładam ocieplacze bo buty SPD są ciepłe w takim samym stopniu co sandały. Ostatnią warstwę stanowi kurtka sportowa – lekka i ciepła.

Zanim ubiorę kask, zakładam czapeczkę w której moja głowa wygląda równie atrakcyjnie jak w czepku pływackim. Jeszcze tylko rękawiczki i jestem gotowy.

Dzisiejsza wycieczka wiodła oczywiście ulicami Krakowa. Tylko one są przejezdne, chociaż mniej uczęszczane uliczki kryją wiele niespodzianek. Jazda nie była łatwa bo cały czas wiał silny wiatr, który potęgował uczucie chłodu. Wydawało się, że temperatura wynosi -10 stopni a tymczasem było zaledwie -2 stopnie. Gdzieniegdzie droga pokryta była lodem i w miejscach takich mogłem zapomnieć, że mam przedni hamulec. O tylnym w zasadzie też mogłem zapomnieć bo i tak natychmiast blokował koło. Mimo to obyło się bez bliskich kontaktów trzeciego stopnia z nawierzchnią.

Nieliczni przechodnie szczelnie owinięci szalami spieszyli się do swych ciepłych mieszkań, gdy ja wracałem do domu wśród pierwszych płatków wieczornego śniegu. Spadały wolno z nieba iskrząc się figlarnie i rozścielając dywan na mojej drodze. Czy w takiej chwili można nie poczuć się niczym król?

Most Dębnicki wśród magii kolorów
Most Dębnicki wśród magii kolorów

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)