Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Zimowe prawdy

Sobota, 18 grudnia 2010 • Komentarze: 0

Aktywność
3 91 91
Data
18 grudnia 2010
Sob. 11:41 13:48
Rower
Giant Boulder
3 38 38
Kalorie
915kcal
Czas
1:59:00
72
963
0:24 0:21 0:00
Dystans
43.02km
74
1129
7.21 8.87
Prędkość
21.70km/h
73
1246
17.5 25.0 38.3
Kadencja
75rpm
101
Tętno
152bpm
174
Przewyższenia
247m
76
967
       273
Nachylenie
+ 3.4% - 2.6%
+ 7.0 - 5.0
Temperatura
- 9.3°C
- 10.0 - 9.0

Już wczoraj postanowiłem, że dzisiaj będę jeździł. Natura chciała pokrzyżować moje ambitne plany i w nocy temperatura spadła do -18°. Rano było niewiele lepiej, ale przed południem temperatura wzrosła „aż” do -10°. Ubrałem się zatem odpowiednio do tych warunków. Na głowę pod kask założyłem kominiarkę i wyruszyłem na podbój miasta.

Już na uliczce osiedlowej przekonałem się, że zimą obowiązują nieco inne prawa. Zrozumienie tego stanu rzeczy pojawiło się podczas krótkiego lotu, którego inicjatorem był lód. Woda w stałym stanie skupienia nie należy do substancji cechujących się dużym współczynnikiem przyczepności. Delikatny ruch kierownicą spowodował zaburzenie subtelnego stanu równowagi i rower zamiast do przodu zaczął poruszać się w bok. Rzecz jasna, ja podążałem w tym kierunku razem z nim…

A zatem już na początku mogłem sformułować kilka podstawowych prawd:

1. Podobno grawitacja jest oddziaływaniem słabym. Podobno...
2. Na lodzie się nie skręca.
3. Lód jest twardy.
4. Z koleiny się nie wyjeżdża.

Później było już w porządku. Pomny doświadczeń, nie korzystałem z oblodzonych ścieżek rowerowych, dróg gruntowych czy chodników. Starałem się poruszać ulicami, które zapewniały dobrą przyczepność lub drogami pokrytymi ubitym śniegiem. Po drodze spotkałem kilku bikerów a nawet jednego chłopca na… hulajnodze. To się nazywa hardcore!

To jedno z moich pierwszych zimowych doświadczeń rowerowych. Trochę się obawiałem, jak poradzę sobie w takich warunkach. Okazało się jednak, że jazda zimą też ma swoje uroki. Mróz wbrew pozorom wcale nie doskwiera. Szlaki, które w sezonie są pełne rowerzystów, teraz świecą pustkami - dzisiaj spotkałem zaledwie trzech zapaleńców. Nie muszę wieźć ze sobą bidonów wypełnionych płynem – organizm bardzo powoli traci wodę. Ale najważniejsze jest to, że aktywnie spędziłem przynajmniej te dwie sobotnie godziny zamiast siedzieć w domu, gapić się w telewizor, pożerać puste kalorie, lub w najlepszym razie gonić po hipermarkecie, potykając się o setki ludzi łażących tam i z powrotem, ogarniętych amokiem irracjonalnej przedświątecznej gorączki, wyznających zasadę, że weekend bez zakupów jest weekendem straconym.

Widok na Salwator z Mostu Zwierzynieckiego
Widok na Salwator z Mostu Zwierzynieckiego
Widok na Salwator z Mostu Zwierzynieckiego
Widok na Salwator z Mostu Zwierzynieckiego
Zima nad Wisłą
Zima nad Wisłą

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)