Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Śnieżny wieczór

Czwartek, 6 grudnia 2012 • Komentarze: 0

Aktywność
2 108 391
Data
6 grudnia 2012
Czw. 18:24 20:03
Rower
Giant Boulder
2 36 124
Kalorie
657kcal
Czas
1:33:20
104
1216
0:13 0:15 1:39
Dystans
32.37km
104
1354
4.20 5.13
Prędkość
20.82km/h
106
1264
19.1 20.4 31.2
Kadencja
73rpm
108
Tętno
139bpm
160
Przewyższenia
194m
80
1126
       237
Nachylenie
+ 4.6% - 3.7%
+ 8.0 - 5.0
Temperatura
- 0.8°C
- 1.0 0.0

Kilka dni temu zawitała prawdziwa zima i od kilku dni nie jeździłem na rowerze. Do niezbyt korzystnych warunków atmosferycznych doszedł nawał pracy, co razem powodowało, że po powrocie z pracy, zamiast rowerowego odprężenia, rozpoczynałem „drugą zmianę”. Jadąc popołudniu przez zakorkowane miasto, pomyślałem, że nadszedł czas, aby chociaż na chwilę uciec od codzienności w śnieżną scenerię królewskiego miasta.

Z domu wyszedłem dopiero po osiemnastej. Było dosyć ciepło, bo temperatura na poziomie -1 stopnia w grudniu to prawie upał ;). Wiał zachodni wiatr, ale nie sądziłem, aby mógł być istotną przeszkodą podczas jazdy. Na początku pojechałem w stronę Rybitw. Tam zaczyna się jedna z najdłuższych krakowskich dróg rowerowych, a w warunkach zimowych, jeśli to tylko możliwe, staram się unikać wieczornej jazdy po ulicach. Niestety tradycyjnie już, odpowiedzialni za odśnieżanie miasta założyli, że w zimie miejscem rowerzysty jest fotel przy kominku, a nie „szlajanie” się po mieście i ścieżka rowerowa była tu i ówdzie mocno przysypana zmrożonym śniegiem, zgarniętym uprzednio z chodnika. Chcąc nie chcąc, jechałem więc raz po drodze dla rowerów, a raz po chodniku. Poruszałem się na zachód, a więc pod wiatr (który przecież nie miał sprawiać problemów) i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie zaczął padać śnieg, którego płatki kłuły w oczy, niczym igiełki. W takich warunkach przydałyby się gogle – pomyślałem, ale niezrażony jechałem dalej.

Dojechałem do Starego Miasta, pokręciłem się chwilę po wąskich uliczkach, gdzie historia minionych wieków zamknięta w kamiennych fasadach, jest tuż na wyciągnięcie ręki. Mieszkam tutaj tak długo i wciąż odczuwam ten sam dreszcz emocji, gdy jestem w miejscach, które były świadkami wzlotów i upadków Najjaśniejszej Rzeczypospolitej…

Ech… Pora wrócić do rzeczywistości… Pojechałem w stronę Jubilata, Mostem Dębnickim dotarłem na drugą stronę Wisły. Potem, jadąc wzdłuż jej brzegu, dojechałem na Zabłocie i w końcu do ulicy Wielickiej, skąd miałem już prostą drogę do domu.


Brama Floriańska
Brama Floriańska
Ulica Jagiellońska
Ulica Jagiellońska

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)