Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Poświątecznie

Czwartek, 27 grudnia 2012 • Komentarze: 0

Aktywność
5 111 394
Data
27 grudnia 2012
Czw. 10:22 12:42
Rower
Giant Boulder
5 39 127
Kalorie
1029kcal
Czas
2:11:15
55
810
0:18 0:14 0:00
Dystans
50.27km
71
975
5.80 5.81
Prędkość
22.98km/h
88
1144
19.2 24.7 36.6
Kadencja
73rpm
102
Tętno
147bpm
161
Przewyższenia
235m
61
1000
       248
Nachylenie
+ 4.1% - 3.8%
+ 7.0 - 5.0
Temperatura
9.0°C
8.0 10.0

Tuż przed świętami nadeszła odwilż, co wcale mnie nie zmartwiło, bo już poprzednio wspominałem, że zaraz po świętach czeka mnie spalanie kalorii, a przecież lepiej spalać je w dodatniej, niż ujemnej temperaturze. Dzisiejszego poranka obudziło mnie słońce, co zapowiadało piękny dzień. Nie traciłem więc czasu i niedługo po dziesiątej wskoczyłem na rower.

Pomimo ciepła drogi były mokre, co spowodowało, że cały wysiłek włożony w niedawne umycie roweru, poszedł na marne. Jechałem na zachód i zamierzałem dotrzeć do toru kajakowego przy Kolnej. Przez większą część drogi nic nie zakłócało przejażdżki, ale w okolicach Salwatora zerwał się silny, południowo-zachodni wiatr. Początkowo udawało mi się utrzymać sensowną prędkość, ale wiatr stawał się coraz mocniejszy i na cztery kilometry przed celem poruszałem się w żółwim tempie kilkunastu kilometrów na godzinę. Do toru kajakowego dotarłem solidnie zmęczony, ale przecież zmieniałem właśnie kierunek i liczyłem, że od teraz wiatr stanie się moim sprzymierzeńcem. Po przejechaniu na drugi brzeg Wisły, tak właśnie się stało, a kurtka cudownie przemieniła się ze „spadochronu hamującego” na „żagiel” ;).

Poruszałem się wzdłuż brzegu Wisły po ścieżce rowerowej, która jeszcze niedawno kończyła się na wysokości Przegorzał. Dzisiaj jednak okazało się, że można nią jechać jeszcze dalej. Skwapliwie skorzystałem więc z możliwości eksploracji nowego szlaku. Pchany wiatrem poruszałem się raczej szybko po nowej, gładkiej nawierzchni. I wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie nasze Polskie poczucie humoru. Cała ścieżka rowerowa jest gotowa z wyjątkiem ostatnich trzydziestu, może czterdziestu metrów, które dzielą ją od ulicy. Ten fragment jest nieutwardzony, co w warunkach odwilży oznacza brnięcie przez błotne bajoro. Dobrze, że ziemia była jeszcze na tyle zmrożona, że błoto było w miarę płytkie i dało się jako tako pokonać.

Na Rybitwach ponownie zmieniłem kierunek, co oznaczało, że ostatnie kilka kilometrów jechałem pod wiatr. Do domu dotarłem więc nieco zmęczony, ale z przekonaniem, że przynajmniej część świątecznych szaleństw kulinarnych została uwolniona z organizmu w postaci czystej energii.


Nadwiślańskie klimaty
Nadwiślańskie klimaty
Nadwiślańskie klimaty
Nadwiślańskie klimaty

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)