Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Rutynowo popołudniu

Czwartek, 13 sierpnia 2015 • Komentarze: 0

Aktywność
6 80 728
Data
13 sierpnia 2015
Czw. 16:25 19:53
Rower
Ridley Fenix
6 44 119
Kalorie
1637kcal
Czas
3:27:08
40
274
0:34 0:26 0:00
Dystans
105.40km
17
148
15.23 15.03
Prędkość
30.53km/h
10
45
26.3 34.4 57.3
Kadencja
93rpm
111
Tętno
136bpm
156
Przewyższenia
480m
64
438
       255
Nachylenie
+ 3.2% - 3.2%
+ 5.0 - 7.0
Temperatura
29.4°C
26.0 34.0

Podobno nadchodzi kres upalnych dni. Tak przynajmniej twierdzą prorocy zwani synoptykami. Jednak póki co, nadal jest gorąco, co niezmiennie mnie cieszy, choć wokoło wszyscy narzekają. W tym całym upalnym szaleństwie zupełnie niepostrzeżenie umknął inny fakt, a mianowicie ten, że dzień stał się wyraźnie krótszy. I o ile pogoda raz może być lepsza, a raz gorsza, to z prawami rządzącymi wszechświatem powalczyć się nie da. Wcześniejszy zachód słońca sprawia, że powoli wraca RPP i nie mam na myśli Rady Polityki Pieniężnej, lecz Rutynową Przejażdżkę Popołudniową. Przejażdżkę taką należy rozpocząć jak najwcześniej i z tego właśnie powodu, będąc unikalnym połączeniem nocnego marka z rannym ptaszkiem, pojawiam się w pracy już o szóstej rano. Wracam więc wcześniej do domu, błyskawicznie wtłaczam w siebie solidną dawkę węglowodanów, zazwyczaj w formie ulubionego spaghetti, i nie tracąc czasu, przeprowadzam cały rytuał przygotowania do jazdy. Nie spieszę się zbytnio, by dać organizmowi czas na transfer energii, która na razie spoczywa w żołądku. A potem jadę. Trasę dobieram tak, aby była dostosowana do pory roku, typu roweru oraz stanu mojego samopoczucia. W lecie jest łatwo, bo dzień jest długi. W pozostałe pory roku muszę trochę kombinować, bo jazda rowerem szosowym po zmroku nie zawsze jest bezpieczna. Oświetlenie mam, i owszem, ale bardziej pozycyjne, niż rozświetlające nicość mroku przed kołami, co może sprowokować złośliwy los, do postawienia np. solidnej dziury na mej drodze. A te, coraz rzadziej, ale wciąż się zdarzają. Teraz, w pierwszej połowie sierpnia, nie martwię się jeszcze zbyt krótkim dniem, ale muszę brać pod uwagę wysoką temperaturę, która może mi nieco utrudnić realizację pomysłu zaliczenia stu-iluś-tam kilometrów w terenie mocno pagórkowatym. I z tego powodu, ostatnio zaliczam zdecydowanie łatwiejsze trasy.

Taką właśnie łatwiejszą trasę pokonałem dzisiaj. Kolejny raz wybrałem kierunek wschodni i pojawiłem się w Puszczy Niepołomickiej. Pośród gęstego listowia temperatura była niższa, a gdy już opuściłem zieloną oazę kojącej ciszy, słońce było wystarczająco nisko nad horyzontem, aby dać ziemi chwile chłodniejszego wytchnienia. Do Krakowa wróciłem kilka minut przed zachodem, uświadamiając sobie właśnie to, o czym napisałem wcześniej – dzień jest krótszy. Ech, nieuchronny koniec lata już się zbliża…

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)