W weekend dopisała pogoda. Po wielu nieciekawych dniach nareszcie zaświeciło słońce i musiałem z tego skorzystać, bo przecież w dni powszednie, gdy wracam z pracy do domu, zapada już zmierzch, więc każda popołudniowa przejażdżka zaczyna się i kończy w ciemności.
Do jazdy byłem gotowy niedługo po tym, gdy kościelne dzwony wybiły południe. W głowie miałem zarys planu dzisiejszej przejażdżki, ale w większości postanowiłem poeksperymentować, bo chociaż od lat przemierzam podkrakowskie szlaki, to nie poznałem jeszcze wszystkich zakamarków. Na początek pojechałem dobrze znaną trasą na wschód w stronę Puszczy Niepołomickiej. Przejechałem przez Kokotów i Węgrzce Wielkie, pojawiłem się w okolicach Zakrzowca i dojechałem do Staniątek. Tam skręciłem na południe i po ledwie kilkuset metrach byłem już we wsi Zagórze. Mała to miejscowość, leżąca tuż obok drogi 94, która zanim wybudowano autostradę do Szarowa, była główną arterią komunikacyjną łączącą Kraków z moim rodzinnym Tarnowem. W Zagórzu zatrzymałem się na chwilę, aby spotkać się i zamienić kilka słów z moim synem, którego losy rzuciły właśnie w to miejsce.
Nie chciałem wracać tą samą drogą, więc właśnie od tego momentu postanowiłem trochę poeksperymentować. Na początek dotarłem do wspomnianej drogi 94 i skręciłem na zachód w stronę Krakowa. Po kilkuset metrach doszedłem do wniosku, że jazda tą drogą mija się z celem. Ruch co prawda niewielki, ale radości z jazdy też nie było wiele. Skręciłem więc na północ, by wąską drogą dojechać do wsi Słomiróg. Nazwa ta nieodłącznie kojarzy mi się z Mazurami. Czy to echa przygód ulubionego bohatera z lat młodości, czyli Pana Samochodzika, który w fikcyjnej miejscowości Złoty Róg walczył o zachowanie środowiska naturalnego?
W Słomirogu skręciłem na zachód w stronę Bodzanowa. Widząc drogę, która pięła się górę, widząc gdzieś na jej końcu wieżę niewielkiego kościoła, ucieszyłem się, że wybrałem właśnie ten szlak. Nareszcie coś zaczęło się dziać. Spokojny i równy oddech stał się szybki, a leniwe naciśnięcia pedałów zamieniły się w mocne i agresywne. Wytrwale piąłem się w górę i wkrótce osiągnąłem szczyt, na którym – co trochę mnie zaskoczyło – nie było kościoła, lecz… wiejski cmentarz. Pokręciłem się trochę w jego okolicach, a potem zjechałem trochę niżej i znalazłem się tuż obok małego drewnianego kościółka, tego samego, którego widziałem, gdy pokonywałem podjazd. Kościół pod wezwaniem św. apostołów Piotra i Pawła pochodzi z XVIII wieku. Zabytkowy budynek otoczony jest wysokimi drzewami, które trochę ukrywają przed światem jego piękno. Lubię takie miejsca. Czuję w nich ducha minionych wieków, a gdy przymknę powieki wydaje mi się, że słyszę odgłosy ciosanych bali, zbijanych desek, czuję zapach świeżego drewna, z którego dzień po dniu powstaje skromna wiejska świątynia na chwałę Boga i ku pokrzepieniu serc okolicznych mieszkańców. Myślę też sobie, że gdyby nie rowerowa pasja, pewnie nie zabłądziłbym w takie miejsce, które choć blisko głównych szlaków położone, to jednak rzadko odwiedzane przez turystów.
Za Bodzanowem czekał na mnie szybki zjazd, a potem kolejny podjazd, tym razem do Ochmanowa. W Ochmanowie skręciłem w stronę Wieliczki, ale wkrótce zrezygnowałem z jazdy główną, dosyć ruchliwą szosą i skręciłem na północ do Małej Wsi. Z niej pojechałem do Węgrzców Wielkich, co oznaczało, że w miejscowości tej pojawiłem się już po raz drugi dzisiejszego dnia. Bocznymi gruntowymi drogami dotarłem do Brzegów, a potem do Krakowa w okolice ulicy Półłanki. Tutaj znowu postanowiłem trochę poeksperymentować, w konsekwencji czego poruszałem się jakimiś wąskimi dróżkami nieopodal wałów przeciwpowodziowych. Do „cywilizacji” dotarłem dopiero w okolicach ulicy Myśliwskiej. Pozostała część wycieczki wiodła już ulicami Krakowa. Na koniec zaliczyłem jeszcze podjazd na ulicy Parkowej oraz podjazd w okolicach pomnika w Bonarce. Stamtąd miałem już blisko do celu, co w połączeniu z odczuwanym głodem spowodowało, że postanowiłem zakończyć przejażdżkę i najprostszą drogą wrócić do domu.
Kościół pod wezwaniem św. apostołów Piotr i Pawła w Bodzanowie
Kościół pod wezwaniem św. apostołów Piotr i Pawła w Bodzanowie
Okolice Bodzanowa w listopadowy, pogodny dzień
Dodaj komentarz...