Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Bieg czasu

Sobota, 31 grudnia 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
11 132 918
Data
31 grudnia 2016
Sob. 11:11 13:28
Rower
Ridley X-Bow
11 58 90
Kalorie
1271kcal
Czas
2:11:28
105
808
0:32 0:27 0:00
Dystans
60.16km
99
708
13.37 13.44
Prędkość
27.45km/h
67
446
25.0 29.0 43.6
Kadencja
90rpm
117
Tętno
138bpm
153
Przewyższenia
401m
100
578
       255
Nachylenie
+ 3.0% - 3.0%
+ 9.4 - 10.0
Temperatura
2.1°C
1.0 3.0

Względność postrzegania czasu fascynuje mnie. Gdy byłem dzieckiem, rok wydawał się nieskończenie długi, a dorosłość odległa bardziej niż najdalsza znana galaktyka. Problem deficytu czasu nie istniał – wydawał się być baśniowym tworem ze świata dorosłych. Czerpałem więc z tego dobrodziejstwa pełnymi garściami, jakby podświadomie czując, że stan ów wiecznie trwać nie będzie. Nie pamiętam już, kiedy to się zmieniło, kiedy nadszedł ten moment, gdy czas zaczął przyspieszać i gnać coraz prędzej. Senny, leniwy, detaliczny lot kartek z kalendarza został zastąpiony hurtowym upadkiem całych miesięcy i lat. Rok za rokiem, dekada za dekadą…

Dopiero co podsumowywałem poprzedni rok i z nadzieję wchodziłem w kolejny. Dopiero co snułem plany wiosennych i letnich przejażdżek. Tymczasem znów zima, znów święta Bożego Narodzenia, a huk fajerwerków za oknem nie pozostawia żadnych złudzeń, że nadszedł zmierzch kolejnego roku. A dobry był to rok. Dobry pod każdym względem, a w sferze duchowej spokojnie mogę zaryzykować stwierdzenie, że nawet przełomowy. Skupię się jednak na jego rowerowej części, którą dzisiaj symbolicznie zamknąłem wycieczką do Puszczy Niepołomickiej. Pogoda była prawie idealna, świeciło słońce, a nade mną królowało błękitne niebo. Miałem więc czas, aby wspomnieć minione dwanaście miesięcy, zanim ich echo na wieki ucichnie w studni przeszłości.

Pobiłem swój rekord rocznego przebiegu. Wyraźniej niż rok wcześniej i niewiele zabrakło, abym złamał granicę jedenastu tysięcy kilometrów. Co ciekawe, jeździłem rzadziej niż rok wcześniej, z czego wynika, że średni dystans pojedynczej wycieczki był także rekordowy. Bardzo skromnie wzrosła moja średnia prędkość, ale jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że pokonałem prawie dziesięć tysięcy metrów przewyższenia więcej niż rok wcześniej, a mimo to jeździłem szybciej, to jest chyba całkiem nieźle jak na amatora w średnim wieku. Gdybym naprawdę się zaparł i zaczął realizować poważny plan treningowy, to… No właśnie. Gdybym się zaparł, ale się nie zaparłem, bo pomimo tych wszystkich statystyk, w których lubuję się jako inżynier, nie jeżdżę dla liczb, tabelek i wykresów, ale dla endorfin, adrenaliny, zdrowia i tego wszystkiego, czego zakręconym na punkcie roweru tłumaczyć nie trzeba. I niech tak pozostanie w nowym roku…


2016 w kalejdoskopie
2016 w kalejdoskopie



Spokojnie

Czwartek, 29 grudnia 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
10 131 917
Data
29 grudnia 2016
Czw. 11:10 13:15
Rower
Ridley X-Bow
10 57 89
Kalorie
1198kcal
Czas
1:58:15
114
974
0:42 0:29 0:00
Dystans
53.20km
114
868
17.34 14.92
Prędkość
27.00km/h
83
517
24.2 30.2 52.0
Kadencja
89rpm
120
Tętno
141bpm
160
Przewyższenia
501m
75
409
       321
Nachylenie
+ 2.9% - 3.4%
+ 7.6 - 10.9
Temperatura
- 0.0°C
- 1.0 1.0

Odsypiam zaległości. Dla człowieka, który normalnie zaczyna dzień o piątej rano, czymś dziwnym jest wstawanie – wstyd powiedzieć – o dziesiątej. W zasadzie mógłbym już totalnie leniuchować do końca roku, bo przecież zrealizowałem rowerowe plany, ale bezczynności nigdy nie była moją mocną stroną. Wyruszyłem więc dzisiaj na przedostatnią przejażdżkę w tym roku, aby już na spokojnie cieszyć się jazdą, a przy okazji spalić nieco kalorii, których nadmiar zgromadził się tu i ówdzie na skutek niewstrzemięźliwości od pokarmów wszelakich, spożywanych w świąteczny czas. Na początku kluczyłem po najbliższej okolicy, co stanowiło formę rozgrzewki. Potem zawitałem w Wieliczce, a następnie ciągiem ulic Sadową, Krzemieniecką, Kuryłowicza i Sawiczewskich wróciłem do Krakowa. Przejechałem przez Swoszowice, minąłem Kliny i zjechałem ulicą Skotnicką do Winnickiej, która ostatecznie zaprowadziła mnie do Tynieckiej. Potem pozostało już tylko przejechać przez cały Kraków, aby po niespełna dwóch godzinach zatrzymać się przed domem z poczuciem dobrze wykonanej, poświątecznej, rowerowej pracy.



Czy to mnie cieszy?

Poniedziałek, 26 grudnia 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
9 130 916
Data
26 grudnia 2016
Pon. 12:20 14:51
Rower
Ridley X-Bow
9 56 88
Kalorie
2249kcal
Czas
2:14:41
97
762
0:19 0:23 0:00
Dystans
58.33km
102
735
8.59 7.67
Prędkość
25.99km/h
112
694
26.5 19.9 43.7
Kadencja
88rpm
112
Tętno
135bpm
155
Przewyższenia
243m
124
976
       239
Nachylenie
+ 2.8% - 3.2%
+ 5.6 - 7.1
Temperatura
8.2°C
7.0 9.0

Drugi dzień świąt. Brak śniegu, przelotne opady deszczu, dość mocny wiatr, chłodno. A na ścianie wisi idealnie czysty Ridley X-Bow. Mogę poczekać na lepsze warunki, ale w kontekście prognozy pogody na najbliższe kilka dni, musiałbym liczyć na cud. A przecież do celu pozostały niespełna pięćdziesiąt cztery kilometry. Waham się. Jechać? Nie jechać? Czas płynie. W końcu podejmuję decyzję. Nie czekam dłużej. Jadę!

Powinienem zaplanować sobie jakąś spektakularną trasę. Tymczasem nie uciekam poza Kraków. Korzystam z faktu, że wiatr przegnał smog i powietrze jest wyjątkowo czyste. Przemierzam więc puste ulice, mijam pozbawione żywych kolorów trawniki, nagie drzewa, szare krajobrazy. Monochromatyczna, grudniowa rzeczywistość. Jest mokro, więc już po kilku pierwszych kilometrach zapominam o czystym rowerze. To jednak nie ma znaczenia. Jadę spokojnie, błądząc myślami po zapisach wspomnień – tych odległych w czasie i tych całkiem świeżych, tych rowerowych i tych zupełnie z innego świata. Tak upływa czas, a z każdą chwilą licznik pokazuje coraz mniejszy dystans, który dzieli mnie od celu. W końcu pokonuję pięćdziesiąty czwarty kilometr trasy, a więc nowy rekord rocznego przebiegu został ustanowiony. Czy to mnie cieszy? Tak, ale…

Kończy się mój ósmy „rowerowy” rok, a siódmy na portalu bikestats.pl. Patrzę na moje ostatnie wpisy na tym blogu i nie dostrzegam już w nich tego szaleństwa, energii i entuzjazmu, co dawniej. Kiedyś z lubością opisywałem mijane krajobrazy, bawiąc się słowem i podkreślając na każdym kroku, jakże wspaniały jest świat rowerowej pasji. Od pewnego czasu z trudem udaje mi się sklecić choć kilka zgrabnych zdań, z których nawet ja sam nie jestem zadowolony, a cóż dopiero hipotetyczny czytelnik. Paradoksalnie właśnie teraz, gdy w moim życiu dzieją się rzeczy najwspanialsze i największe, mam problem z przelaniem moich myśli w strumień bajtów i wysłaniem go do wirtualnej rzeczywistości netu. Chyba wciąż szukam pomysłu na coś własnego, oryginalnego, nie ograniczającego się do najpiękniejszych nawet opisów tras, ale wykraczającego poza świat materii, sięgającego w głąb niewidzialnego świata ducha…


Świątecznie
Świątecznie



Już blisko

Czwartek, 22 grudnia 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
8 129 915
Data
22 grudnia 2016
Czw. 15:40 18:00
Rower
Ridley X-Bow
8 55 87
Kalorie
1155kcal
Czas
2:14:41
97
762
0:32 0:24 2:20
Dystans
57.05km
104
761
12.41 10.91
Prędkość
25.41km/h
120
783
22.7 26.2 48.9
Kadencja
87rpm
121
Tętno
138bpm
156
Przewyższenia
402m
99
576
       335
Nachylenie
+ 3.2% - 3.7%
+ 8.7 - 10.5
Temperatura
- 1.8°C
- 3.0 - 1.0

Apogeum ciemności, czyli najkrótszy dzień roku, jest już poza mną. Cześć świata, w której przyszło mi żyć, rozpoczęła od dzisiaj powrót w stronę światła. Za dwa dni Wigilia, a tydzień później skończy się ten rok. Był niezwykły pod wieloma względami, ale o tym napiszę za kilka dni. Do tych „niezwykłości”, przynajmniej w kategorii „rowerowa pasja”, prawdopodobnie zaliczę rekordowy dystans. Do celu jest już naprawdę blisko, więc jeśli aura i zdrowie będą mi sprzyjać, czyli innymi słowami: jeśli Bóg pozwoli, osiągnę go na kolejnej przejażdżce. Dzisiaj zaliczyłem ponad połowę z brakującego dystansu, nie przejmując się ani lekkim morzem, ani lekkim wiatrem, który potęgował odczucie zimna, ani smogiem, który kolejny raz objął Królewskie Miasto swoim mrocznym uściskiem.



Ostatni raz jesienią

Wtorek, 20 grudnia 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
7 128 914
Data
20 grudnia 2016
Wt. 15:41 18:26
Rower
Ridley X-Bow
7 54 86
Kalorie
1266kcal
Czas
2:33:07
79
570
0:23 0:25 2:45
Dystans
66.37km
86
561
9.62 10.76
Prędkość
26.01km/h
109
691
24.5 25.6 38.9
Kadencja
88rpm
115
Tętno
133bpm
150
Przewyższenia
312m
113
796
       237
Nachylenie
+ 3.3% - 2.9%
+ 8.6 - 6.4
Temperatura
- 0.2°C
- 1.0 1.0

To była moja ostatnia jesienna przejażdżka w tym roku. Jutro muszę pomyśleć o zbliżających się świętach, a pojutrze będzie pierwszy dzień zimy. Dzisiaj pracowałem w tradycyjny sposób, czyli nie zdalnie w domu, ale w siedzibie firmy. Nawiasem mówiąc, nie wiem, czy słowo „tradycyjny” jest tutaj odpowiednie, bo to właśnie praca zdalna powoli staje się – mówiąc słowami z „Misia” – nową, świecką tradycją. Tak czy owak, pracowałem poza domem, co wiązało się z koniecznością popołudniowego doń powrotu. Nie miałem więc szans, aby załapać się choćby na resztki dnia, i moja ostatnia jesienna przejażdżka rozpoczęła się już po zachodzie słońca. W zapadającym wieczorze pojechałem do Zakrzowa. Tam skręciłem na północ i jadąc pośród ciemnych pól wąską, ciemną drogą, dotarłem do jasności znaczonej ulicznymi latarniami na przedmieściach Niepołomic. A potem wróciłem do Krakowa, przejechałem przez samo centrum, okrążyłem Błonia i spokojnie wróciłem do domu.

Sądzę, że w kwestii moich szans na pobicie osobistego rekordu rocznego przebiegu nadszedł już moment, w którym mogę przejść od umiarkowanego optymizmu do optymizmu. Niecałe sto jedenaście kilometrów dzieli mnie od sukcesu. Sukces, to fajna sprawa. Nawet wtedy, a można przede wszystkim wtedy, gdy nie da się go przeliczyć na prawne środki płatnicze. Pod tym względem mijający rok był dla mnie szczególny, bo przełomy dokonywały się nie tylko w świecie mojej rowerowej pasji, ale sięgały sfery duchowej. Do pełni szczęścia zabrakło chyba tylko jednego – sukcesu w mojej pracy zawodowej, docenienia tego, co robię, potwierdzenia, że to jest ważne i potrzebne. Tymczasem odnoszę wrażenie, że wykonałem kawał porządnej i nikomu niepotrzebnej roboty. Cóż, takie jest życie. Durowe akordy przeplatają się z molowymi…



Kolejny krok

Piątek, 16 grudnia 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
6 127 913
Data
16 grudnia 2016
Pt. 14:30 17:28
Rower
Ridley X-Bow
6 53 85
Kalorie
1458kcal
Czas
2:53:09
68
430
0:52 0:36 1:49
Dystans
70.20km
80
522
17.85 16.11
Prędkość
24.33km/h
131
979
20.5 26.7 52.9
Kadencja
84rpm
124
Tętno
137bpm
156
Przewyższenia
670m
55
254
       333
Nachylenie
+ 3.8% - 4.2%
+ 13.5 - 14.7
Temperatura
- 0.6°C
- 3.0 2.0

Katar prawie się skończył, a lekki mróz nie przestraszył mnie, więc znów wskoczyłem na rower. Udało mi się zaliczyć kolejne siedemdziesiąt kilometrów, więc do celu jest już naprawdę blisko. Jeśli jednak ktoś myśli, że idę na łatwiznę, to jest w błędzie. Zaliczyłem dzisiaj i Kosocice, i Gaj, i Libertów, więc trochę przewyższeń się uzbierało. Były nawet fragmenty kilkunastoprocentowe, a więc musiałem się przyłożyć, co zresztą przyniosło pozytywny efekt uboczny w postaci rozgrzania. Na deser pozostawiłem sobie Tyniec i spokojny powrót do Krakowa. Szkoda tylko, że nie miałem czasu na zrobienie zdjęć. Będę musiał się poprawić.



Katar

Wtorek, 13 grudnia 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
5 126 912
Data
13 grudnia 2016
Wt. 14:23 17:11
Rower
Ridley X-Bow
5 52 84
Kalorie
1194kcal
Czas
2:25:28
85
628
0:24 0:24 1:33
Dystans
63.11km
91
615
10.18 10.42
Prędkość
26.03km/h
108
688
24.7 25.3 52.5
Kadencja
87rpm
116
Tętno
134bpm
151
Przewyższenia
301m
115
826
       257
Nachylenie
+ 3.0% - 2.9%
+ 6.6 - 9.7
Temperatura
- 1.6°C
- 4.0 0.0

Do celu, jakim jest pobicie osobistego rekordu rocznego przebiegu, pozostało mi niecałe 250 kilometrów. Szansa więc wciąż jest i nawet mógłbym zaryzykować stwierdzenie, że to już ostatnia prosta. Moja kalkulacje opierają się jednak na świadomym i całkowitym zaprzeczeniu w możliwość wystąpienia zdarzeń losowych typu: obfite opady śniegu, siarczysty mróz, lub po prostu zwykły katar. A tymczasem…

Na dzisiejszą przejażdżkę wyruszyłem dość wcześnie, fundując sobie przerwę w pracy zdalnej. Było słonecznie, wiatr nie dawał się mocno we znaki i tylko lekki mróz wydawał się nie sprzyjać rowerowym igraszkom. Jechałem więc, zakładając, że spokojnie dorzucę do statystyk kolejne kilkadziesiąt kilometrów. Do zmierzchu szło mi całkiem nieźle, ale potem, gdzieś w okolicy trzydziestego kilometra, zaczęło się robić chłodniej. Nie jakoś dramatycznie, ale delikatnie. Najpierw temperatura spadła do około -2 °C, potem do około -4 °C. O tej porze roku to normalne. W ogóle się tym nie przejąłem, bo przecież byłem dobrze ubrany. Narzekałem tylko na dłonie. Nie mam pojęcia, dlaczego pomimo faktu posiadania solidnych, zimowych rękawiczek, moje dłonie po pewnym czasie zaczynają mocno marznąć. Poradziłem sobie z tym, ruszając palcami i przywracając w ten sposób właściwe krążenie, ale faktem jest, że na dłuższe eskapady w mroźne dni muszę wymyślić coś lepszego. W końcu, zadowolony z siebie, po przejechaniu ponad sześćdziesięciu kilometrów, wróciłem do domu.

Tutaj teoretycznie mógłbym zakończyć, ale to właśnie w domu czekał mnie przykry epilog o złowieszczym dla mężczyzny imieniu „katar”. Przyszedł znienacka, niepodziewanie, bez żadnego ostrzeżenia. Zupełnie tak, jak stan wojenny, którego 35 rocznica przypada właśnie dzisiaj. Uderzył i powalił bezbronnego, internując go we własnym mieszkaniu, z paczką chusteczek pod ręką i nosem czerwonym jak sztandar komunisty. Ostatnio słyszałem, że mężczyzna nie choruje, tylko walczy o życie. Ja mam tak właśnie w przypadku kataru. Nienawidzę go!



Do Łączan pod wiatr

Sobota, 10 grudnia 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
4 125 911
Data
10 grudnia 2016
Sob. 10:34 14:10
Rower
Ridley X-Bow
4 51 83
Kalorie
1794kcal
Czas
3:19:54
55
317
0:35 0:33 0:00
Dystans
88.61km
60
337
14.19 15.66
Prędkość
26.59km/h
101
596
24.2 28.1 44.9
Kadencja
89rpm
124
Tętno
140bpm
157
Przewyższenia
480m
82
438
       246
Nachylenie
+ 3.4% - 3.1%
+ 9.6 - 8.0
Temperatura
10.4°C
9.0 12.0

Sobotni poranek był pochmurny i wietrzny. Nie zanosiło się, że później będzie lepiej, więc uznając te warunki za całkiem niezłe, ekspresowo skonsumowałem śniadanie, przebrałem się i wskoczyłem na rower. Wcześniej zdążyłem nawet zaprojektować sobie trasę. Wycwaniłem się, bo znając kierunek wiatru, celowo skierowałem się na zachód. W ten sposób miałem walczyć z przeciwnościami aury jedynie do połowy drogi, a potem wiatr miał się stać moim sprzymierzeńcem. Istotnie dobrze uczyniłem, bo powiedzieć, że wiatr był silny, to nic nie powiedzieć. Wiało tak mocno, że miejscami prędkość spadała do około 20 km/h, czyli czułem się tak, jakbym pokonywał kilkuprocentowy podjazd. Oj dłużyła się ta jazda, której punktem środkowym był most na Wiśle w Łączanach. Późną jesienią nigdy tam nie byłem, a zresztą w ogóle już dawno mnie tam nie widziano. Walka z wiatrem dość mocno mnie wyczerpała i z ulgą dotarłem do Łączan, a z jeszcze większą ulgą skręciłem na wschód, rozpoczynając drogę powrotną. Teraz wiatr mi sprzyjał, ale cóż z tego, skoro wcześniejsze kilkadziesiąt kilometrów pozostawiły niezatarty ślad na mojej kondycji. Nie mogłem więc w pełni rozwinąć skrzydeł i dość szybko, ale nie tak szybko, jakbym chciał, zbliżałem się do Krakowa. W ten sposób dorzuciłem prawie 90 kilometrów do grudniowej kolekcji.



Wracam do gry

Czwartek, 8 grudnia 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
3 124 910
Data
8 grudnia 2016
Czw. 15:14 17:59
Rower
Ridley X-Bow
3 50 82
Kalorie
1431kcal
Czas
2:31:17
80
583
0:29 0:30 2:21
Dystans
65.27km
87
579
11.39 13.61
Prędkość
25.89km/h
115
711
23.4 26.6 44.7
Kadencja
86rpm
128
Tętno
140bpm
156
Przewyższenia
392m
103
601
       263
Nachylenie
+ 3.4% - 2.9%
+ 11.2 - 8.5
Temperatura
4.2°C
2.0 6.0

Przeziębienie, o którym ostatnio pisałem, minęło równie szybko i niespodziewanie, jak się pojawiło. A więc znów powróciła nadzieja, że pobicie osobistego rekordu rocznego przebiegu wciąż jest możliwe. Wystarczy przejeżdżać średnio dwadzieścia kilometrów dziennie. Niby niewiele, ale przecież mamy grudzień, który w tej części Europy nie zalicza się do grona przyjaciół kolarstwa. Fakt przejechania dzisiaj 65 kilometrów uważam więc za sukces.



Ciężki oddech

Poniedziałek, 5 grudnia 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
2 123 909
Data
5 grudnia 2016
Pon. 15:33 17:47
Rower
Ridley X-Bow
2 49 81
Kalorie
1062kcal
Czas
2:09:54
107
828
0:17 0:15 2:08
Dystans
55.31km
110
804
6.73 6.23
Prędkość
25.55km/h
118
766
23.3 23.5 38.1
Kadencja
87rpm
109
Tętno
134bpm
154
Przewyższenia
198m
131
1105
       237
Nachylenie
+ 3.0% - 3.3%
+ 6.4 - 6.3
Temperatura
- 0.8°C
- 3.0 1.0

Nie jestem do końca przekonany, czy dzisiejsza przejażdżka była dobrym pomysłem. Odczuwalnie było o wiele chłodniej, niż sugerował termometr, wiało, a dodatkową, wątpliwą atrakcją, były przekroczone normy zanieczyszczenia powietrza, czyli po prostu nasz krakowski smog powszedni. Jednak wydarzenia wczorajszego dnia sprawiły, że odczuwałem nadmiar energii i musiałem dać jej bezpieczne ujście. Pojechałem więc… Nie mogę jednak powiedzieć, że dobrze mi się jechało. Oddychałem podejrzanie ciężko, marzłem, a na dodatek zacząłem kaszleć. Zachowywałem więc dość rozsądne, rekreacyjne tempo i nie ukrywam, że po dwóch godzinach pedałowania z ulgą wróciłem do domu.