Dzisiaj wpadł mi do głowy pomysł, aby wybrać się do miejsca, które znam, które swego czasu dość często odwiedzałem, ale żeby pojechać tam zupełnie inną drogą. Mowa o Uściu Solnym i Wiślanej Trasie Rowerowej. Przemierzając przez ostatnie lata małopolskie drogi, umknęło mej uwadze, iż w międzyczasie powiększyła się rowerowa infrastruktura. Będąc kiedyś w Ispinie zauważyłem co prawda, że na wałach przeciwpowodziowych pojawił się „podejrzany” asfalt, ale jakoś nigdy nie miałem czasu przetestować go osobiście.
Rzut oka na klasztor w Hebdowie.Z różnych powodów unikam ścieżek i tras rowerowych, ale dotyczy to głównie miasta. Poza nim nie widzę problemu, aby jechać szlakiem rowerowym, o ile oczywiście spełnia wymagania roweru szosowego, czyli krótko mówiąc, jest asfaltowy. Jazda trasą rowerową może być zresztą dość ekscytująca, bo często wiedzie przez tereny, gdzie nie ma normalnych dróg, więc mogę zobaczyć miejsca, których moje oczy jeszcze nie widziały. Jest też bezpiecznie, bo co najwyżej mogę spotkać niefrasobliwego rowerzystę, który jest zdecydowanie mniejszym zagrożeniem niż jakiś sfrustrowany kierowca. A swoją drogą, jeśli już o bezpieczeństwie mowa, to po raz pierwszy wyjechałem na trasę z włączonymi światłami. Wczoraj wymieniłem oświetlenie na Bontrager Ion 100 R / Flare R City, które ponoć doskonale sprawdza się także za dnia. Jest małe, lekkie, nie „psuje” wyglądu roweru. Wyczynowy rower i światła, to być może „obciach”, ale jakoś tak dziwnie się składa, że nie wiem jak inni, ale ja mam tylko jedno życie. O nowych lampkach jeszcze pewnie napiszę, ale teraz czas na krótki opis trasy.
Wiślana Trasa Rowerowa - raj rowerzysty samotnika.Na WTR wjechałem w Grabiach. Dość szybko dotarłem do Niepołomic, gdzie musiałem na chwilę zboczyć z trasy, bo po ostatnich ulewach przejazd pod mostem był raczej nieprzejezdny dla roweru szosowego, a odpowiednie służby jeszcze nie dotarły w to miejsce. Potem nie było już takich niespodzianek. Do wsi, a może przysiółka Górka, trasa wiedzie po wałach przeciwpowodziowych, oferując związane z tym faktem widoki. Po lewej stronie mamy więc Wisłę, która płynąc w pewnym oddaleniu od wałów, przeważnie „ukrywa” się za licznymi krzakami i drzewami. Jest zresztą bardzo wąska na tym odcinku i jakoś nie pasuje do niej sformułowanie „królowa polskich rzek” – jest co najwyżej „księżniczką”. Za to po prawej stronie „dzieje się” sporo. Mijamy wioski, pola uprawne, zagajniki, lasy.
Gdzieś za tymi krzakami Raba wpada do Wisły.Jeśli ktoś lubi być blisko natury, nie będzie się nudził. Pomiędzy Świniarami a mostem na Rabie w Uściu Solnym trasa rowerowa wiedzie bocznymi drogami. A potem znów wjeżdżamy na wały. I tutaj niestety kończę jej opis, bo był to punkt zwrotny mojej wyprawy. Przejechałem jeszcze jakieś dwa kilometry, aby dotrzeć do miesca, w którym Raba wpada do Wisły, ale jest ono niewidoczne z drogi. Zawróciłem więc z mocnym postanowieniem, że wkrótce przyjdzie dzień, w którym poznam dalsze kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt kilometrów Wiślanej Trasy Rowerowej.
Nie lubię wracać tą samą drogą, więc z Uścia Solnego pojechałem do Bochni. Jadąc tak długo po płaskim, nie czułem się zmęczony i nadal utrzymywałem dość niezłe jak na mnie tempo. Z Bochni pojechałem do Proszówek, Cikowic i Targowiska, a następnie przez Gruszki dotarłem do Zagórza, gdzie wjechałem na drogę krajową 94. Licznik pokazywał już dość zacny dystans, a w nogach poczułem pierwsze oznaki zmęczenia. Mimo to bez problemu zaliczyłem kilka wzniesień dzielących mnie od Wieliczki. Czułem się na tyle dobrze, że zamiast skierować się najbliższą drogą do domu, przejechałem przez Wieliczkę, zaliczyłem podjazd na ulicy Krzemienieckiej, a na odcinku do Drogi Rokadowej pobiłem mój osobisty rekord segmentu. A przecież za mną było już ponad 120 kilometrów.
Po wielu dniach niepogody nareszcie się „wyjeździłem”. Może nie za przysłowiowe „wszystkie czasy”, ale nie miałem niedosytu, który wielokrotnie był moim udziałem. No i po raz kolejny cieszyłem się z profitów, które uzyskałem dzięki regularnym treningom. Dobrze jest. A to dobrze, gdy jest dobrze.
Pozdrowienia z trasy.
Dodaj komentarz...