Nowy rower… od zera
Historia mojej rowerowej pasji sięga roku 2009. Gdzieś na początku tamtego roku z przerażeniem spojrzałem na wyświetlacz wagi łazienkowej i postanowiłem coś z sobą zrobić. To „coś” to był mój pierwszy rower. Złapałem bakcyla i tak się zaczęło. Potem poszło już gładko.
Jestem „techniczny”, więc od samego początku wszystko przy rowerze robiłem sam, a już po kilku miesiącach od zakupu pierwszego roweru wpadłem na pomysł, że kolejny rower złożę sobie sam. No i w ten sposób moja pasja jeszcze bardziej się pogłębiła – jak by nie patrzeć, połączyłem radość jeżdżenia z radością tworzenia.
Dość regularnie składałem kolejne swoje rowery, ale tylko dwa razy budowałem je kompletnie od zera, czyli nie mogąc wykorzystać (prawie) żadnych elementów z poprzedniego roweru. Tak było w przypadku Gianta XTC, którego budowałem na przełomie 2009 i 2010 roku. Z budżetowego Gianta Bouldera nie miałem czego przekładać. Tak było, co zupełnie oczywiste, także w przypadku mojej pierwszej szosówki, czyli Ridleya Fenixa. W pozostałych przypadkach zawsze mogłem coś wykorzystać, czy to napęd, czy koła, czy hamulce.
Teraz po raz trzeci będę budował rower od początku. Co nieco wspominałem o tym już kilka tygodni temu, ale wtedy nie miałem jeszcze pewności, co to będzie. Dzisiaj już wiem. Moim kolejnym rowerem będzie Ridley Falcn.
Dlaczego Ridley? Dlatego, że po prostu zawsze świetnie się czułem na rowerach tej belgijskiej marki. Czynnik ekonomiczny także jest ważny, a tak się składa, że w porównaniu z innymi topowymi markami, Ridley ma dość rozsądne ceny. Nie bez znaczenia jest też fakt, że zawsze byłem bardzo zadowolony z jakości obsługi klienta w firmie Bike4Race z Opola, prowadzonej przez pana Andrzeja Wróblewskiego. Kolejny raz potwierdza się, że zadowolony klient wraca.
Kwestią pozostawał wybór ramy. Od samego początku założyłem, że z racji mojego wieku i nieuchronnie zbliżającej się daty, od której gwarantem mojej zasobności będzie ZUS, mam jedną z ostatnich szans, aby spełnić marzenie. Za kilka lat będę pewnie słabszy (biologii się nie oszuka),
Mój Ridley Falcn będzie miał inne koła, inny napęd i w ogóle będzie w innym kolorze.a i możliwości finansowe mogą ulec pogorszeniu, więc jeśli nie teraz, to być może nigdy. Z tego powodu postanowiłem, że nie będę wybierał stockowego malowania, ale skorzystam z konfiguratora Ridleya. Początkowo zamierzałem zamówić frameset Ridley Fenix SLiC, czyli konstrukcję typu endurance, ale okazało się, że ten model jest już na „wymarciu”. Kolejnym pomysłem był Grifn, czyli uniwersalna rama, która prawdopodobnie zastąpi Fenixa. Można na niej złożyć zarówno szosę jak i gravela, jest więc uniwersalna. W końcu doszedłem jednak do wniosku, że moje umiłowanie małopolskich wzgórz zostanie lepiej zaspokojone przez Ridley Falcn. Pozostał ostatni dylemat: Falcn czy Falcn RS. Falcn RS to topowa, bezkompromisowa maszyna. Falcn to jej odmiana dla „ludu”, o identycznej geometrii i różniąca się kilkoma szczegółami, np. sztycą, no i oczywiście wagą. Rama RS jest lżejsza o 122g, a widelec RS jest lżejszy o 39g. W tym momencie doszły do głosu resztki rozsądku. Porównałem ceny i okazało się, że jeśli zdecyduję się na Falcn RS, to 1 gram zysku na wadze będzie kosztował około 11 Euro! Chyba nie muszę uzasadniać, że schudnięcie o 122 gramy będzie znacznie tańsze.
Ostatecznie zdecydowałem się na frameset Ridley Falcn. Ale właśnie wtedy pojawił się niespodziewany problem. Okazało się, że od początku bieżącego roku (2025), nie ma w Polsce oficjalnego przedstawiciela Ridleya, co automatycznie wykluczało złożenie zamówienia u któregokolwiek dystrybutora na terenie Rzeczypospolitej. Dziwne, ale tak właśnie było. Skontaktowałem się z Ridleyem i otrzymałem odpowiedź, że problemem są zaległości finansowe. No tak, jak nie wiadomo, o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze. Belgowie poradzili mi złożenie zamówienia u dystrybutora w Czechach lub na Słowacji. Tak nie chciałem – może to śmieszne, ale dlaczego podatek ma trafić do naszych południowych sąsiadów – i po rozmowie ze wspomnianym panem Andrzejem Wróblewskim, postanowiłem, że poczekam. Dziwne… na stare lata człowiek robi się taki cierpliwy.
Ostatecznie frameset został zamówiony pod koniec stycznia i będzie gotowy pewnie gdzieś w połowie marca. Mam więc czas na kompletowanie pozostałych komponentów, no i na budowanie formy.
Dodaj komentarz...