Dlaczego Rafał Majka nie wygra Tour de Pologne?

Czwartek, 3 sierpnia 2017 • Komentarze: 1

Nie chcę być złym prorokiem, ale myślę, że Rafał Majka nie wygra Tour de Pologne. Dlaczego?

Każda drużyna musi mieć lidera, którego celem jest wygranie klasyfikacji generalnej. Dodam – jednego lidera. Przypomnijmy sobie Tour de France i grupę Sky. Wszyscy jechali na Christophera Froome’a. Nie miało znaczenia, że Michał Kwiatkowski jest w mega kosmicznej formie. Spokojnie mógł wygrać dwa, a może nawet więcej etapów. Mimo to całkowicie poświęcił się pracy na rzecz lidera i tę robotę wykonał perfekcyjnie. Zwycięstwo Froome’a jest w olbrzymiej mierze zasługą „Kwiato”, co zresztą Brytyjczyk lojalnie przyznaje.

Oglądając Tour de Pologne, odnoszę wrażenie, że w Bora Hansgrohe panują zgoła odmienne zasady i kierownictwo nie określiło jasno: „panowie, jedziemy na Rafała”. Albo: „panowie, pracujemy dla Petera”. To było raczej coś w stylu: „zobaczymy, jak się ułoży”. No i tak się ułożyło, że zespół ma (miał) dwóch liderów. To fatalna sytuacja. W konsekwencji Sagan nie pracował na Majkę, ani Rafał szczególnie nie wspomagał Petera. Do szóstego etapu wszystko zdawało się grać idealnie – Sagan liderem, Majka trzeci z realnymi szansami na wygraną. Ta taktyka, a raczej jej brak zemścił się właśnie na wspomnianym szóstym etapie. Saganowi odcięło prąd, a Rafał Majka został sam. Spisał się świetnie, ale strata do lidera pozostała.

Rafał Majka na V etapie 74 Tour de Pologne (fot. Szymon Gruchalski)Rafał Majka na V etapie 74 Tour de Pologne (fot. Szymon Gruchalski)Gdyby od samego początku zasady były jasne, czyli drużyna wiedziałaby, kto jedzie na generalkę, a kto ewentualnie walczy o wygraną na etapach, wszystko wyglądałoby inaczej. Tak nawiasem mówiąc, przy siedmioosobowym składzie drużyny jest to – moim zdaniem – wybór z gatunku albo, albo. Albo klasyfikacja generalna, albo zwycięstwa etapowe. Jeśli Peter Sagan od początku wspomagałby Rafała, to po pierwsze, inaczej zostałaby rozegrana końcówka etapu do Szczyrku i w najgorszym razie strata Majki do Teuns’a byłaby mniejsza. Po drugie, nie tracąc sił na finisze, być może nie byłoby dzisiejszego kryzysu i udałoby się „odłączyć” Belga na którymś z podjazdów, dzięki czemu Rafał zostałby liderem. Po trzecie, reszta drużyny także mogłaby inaczej rozłożyć siły, bo nie byłoby presji, że mając „koszul” lidera, jesteśmy zobowiązani do nadawania tempa peletonowi.

Rzecz jasna, byłaby możliwa także odwrotna sytuacja, czyli wspomaganie Petera Sagana przez Rafała Majkę. Dzięki temu przetrwałby (być może) górskie etapy, a jutro wieczorem odbierałby laury zwycięstwa w całym wyścigu.

Jutro Rafał ma ostatnią szansę na wygranie wyścigu. To wymaga współpracy całej drużyny. Czy jednak Bora Hansgrohe ma odpowiednie siły, aby tego dokonać? Dzisiejszy dzień pokazał, że niekoniecznie. Etap będzie naprawdę ciężki, a chłopak z Zegartowic musi kontrolować przynajmniej kilku innych kolarzy. Urwanie Teuns’a nie wystarczy, bo nieprzemyślany atak i wczesna utrata sił mogą sprawić, że inni przeskoczą Rafała. Wygląda więc na to, że aby wygrać wyścig, Majka powinien wygrać ostatni etap. Ale tutaj wracam na początek tego akapitu i powtarzam, że to wymaga współpracy całej drużyny.

Głowa podpowiada: „to się nie uda”, ale serce twierdzi coś zupełnie innego! Jutro już wszystko będzie jasne…

Komentarze

img
Xanadu • Piątek, 4 sierpnia 2017, 19:08

No cóż, niestety miałem rację :(. Majce zabrakło właśnie tych 2 sekund, które stracił w Szczyrku...

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)