Jeszcze chwila
Opuściłem się ostatnio w mojej blogowej aktywności. Podejrzewam, że niektórzy mogliby sądzić, że zaniedbałem także świat kolarskiej pasji. Na szczęście nic z tych rzeczy. Po prostu zwyczajnie brakuje mi czasu, aby spokojnie usiąść i skreślić choćby kilka niebanalnych zdań.
Za oknem już prawie wiosna, przy czym to „prawie” znowu robi wielką różnicę, bo właśnie wczoraj mocno sypnęło śniegiem, że o wietrze przewracającym okoliczne drzewa już nie wspomnę. A w tym roku ja na tę wiosnę czekam szczególnie, bo po raz pierwszy od lat nie zaliczyłem ani jednej zimowej przejażdżki. W związku z tym, „są tacy, to nie żart, dla których jestem wart mniej niż zero”. Szanuję ich zdanie, bo jeszcze niedawno sam twierdziłem, że prawdziwemu pasjonatowi kolarstwa żadna pora roku nie straszna i liczy się wyłącznie czas spędzony na: dworze/polu/zewnątrz (niepotrzebne skreślić). Szanuję ich zdanie, ale nie muszę się z nim zgadzać, „gdyż ponieważ” uważam, że jazda na rowerze powinna mi dawać przede wszystkim radość. A na to akurat trudno liczyć zimą w Grodzie Kraka. Przypominam, że miasto to w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej jest smogiem słynące. Czy po to jedenaście lat temu rzuciłem palenie, aby teraz truć się po raz wtóry? Jakże mam cieszyć się jazdą w ogólnej szarości? No i jeszcze jedno. Jakoś nie zauważyłem, by zimowe wypady poprawiały moją kondycję.
Dlatego właśnie postawiłem na wygodę, a konkretnie na trenażer. Do tego dodałem brutalną konsekwencję regularnych treningów. Wszystko po to, aby – gdy już poczuję w powietrzu ten charakterystyczny zapach przyrody budzącej się do życia po długim zimowym śnie – pełen mocy i świeżej energii wskoczyć na rower i zanurzyć się w objęciach małopolskiej zieleni. A faktem jest, że głód roweru mam coraz większy i już nie mogę się doczekać, gdy pojawię się w miejscach, które choć odwiedzane po wielokroć, na powrót staną się nowe. Jeszcze tylko trochę cierpliwości. Jeszcze tylko kilka litrów potu wylanego na treningach w wirtualnym świecie, a ten prawdziwy otworzy przede mną swoje podwoje…
Skomentuj...