Ceramiczna anihilacja

Poniedziałek, 1 kwietnia 2019 • Komentarze: 0

Obiecywałem sobie, że po zakończeniu sezonu 2018 zrobię solidne podsumowanie, jak sprawowały się moje koła Vinci Rapid 40 Pro. Przypominam, że sufiks „Pro” wziął się stąd, iż nie jest to standardowy model, który można kupić, ale własnoręcznie zbudowane koła na bazie obręczy i piast Vinci. Z moich planów nic nie wyszło, a to głównie dlatego, że tak kiepskiego pod względem dystansu sezonu nigdy nie miałem, więc sens testu był bardzo wątpliwy. Temat odłożyłem na bliżej nieokreślony czas i przeszedłem nad tym do porządku dziennego.

Przygotowując rower do kolejnego sezonu, który – wierzę – będzie o niebo lepszy od poprzedniego, musiałem zrobić mały przegląd techniczny. Oczywiście sprawdziłem także koła i… ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że nie wszystko jest w porządku.

Gdzie jest kulka?Gdzie jest kulka?Kręcąc osią tylnego koła czułem pod palcami, że łożyska nie obracają się gładko. Wyczuwałem delikatne „chrobotanie”, jakby kulki albo bieżnie nie były idealnie gładkie. Masz ci los – pomyślałem. Przecież to piasta z ceramicznymi łożyskami, więc coś takiego jest niedopuszczalne, a jeśli nawet, to tanie w naprawie nie będzie. Rozmontowałem piastę i odkryłem, że problem dotyczy bębenka. Z dwojga złego to lepiej, bo bębenek można łatwo wymienić. Tak też zrobiłem, ale tym razem zamówiłem wersję z klasycznymi łożyskami, zaś czas oczekiwanie na przesyłkę urozmaiciłem sobie totalnym demontażem felernego bębenka. Musiałem przecież dowiedzieć się, co zawiodło. Delikatnie usunąłem łożyska, ściągnąłem uszczelnienia i całość przemyłem odtłuszczaczem. Spojrzałem na jedno z łożysk i mocno się zdziwiłem. Brakowało jednej kulki. Zniknęła! Wyparowała! Czyżbym deptał mocniej niż Andre Greipel na finiszu? Chciałbym, ale obawiam się, że rzeczywistość jest o wiele bardziej prozaiczna i nazywa się „słabe łożyska”. Zwracam jednak uwagę na fakt, że jest to moja subiektywna ocena i proponowałbym nie przenosić tej opinii na wszystkie ceramiczne łożyska stosowane w piastach Vinci SF-101R. Może po prostu miałem pecha?

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)