Do przodu!
Udało się. Moje FTP wzrosło mniej więcej o 10%, co jest raczej dobrym wynikiem. Osiem tygodni treningów sprawiło, że wróciłem do formy sprzed dwóch lat, odrabiając straty z ubiegłego, absolutnie nieprzewidywalnego roku. Czy ten rok będzie inny? Mam taką nadzieję i… trenuję nadal. Tym razem nie realizuję jakiegoś typowego planu treningowego, ale zaliczam kolejne treningi z serii „L'Etape du Tour Training Club”. Wydają się całkiem spoko, chociaż teraz nie mam już lekko. Wyższe FTP sprawiło oczywiście, że przesunęły się moje strefy treningowe i np. dawne „tempo” jest teraz ledwie „wytrzymałością”, a poprzednia jazda na progu jest teraz tempówką. No cóż, ale przecież o to właśnie walczyłem, więc nie narzekam, tylko wylewam pot, alleluja i do przodu!
Skomentuj...