Krok za krokiem
To już ponad 50 treningów i około 50 godzin spędzonych na trenażerze. Czy widzę jakiś postęp? Tak, ale wolniejszy, niż początkowo mi się wydawało. Byłem zbyt wielkim optymistą, zakładając, że po krótkim czasie wrócę do formy. Może, gdybym był młodszy, to faktycznie tak by się stało, ale teraz muszę się po prostu uzbroić w cierpliwość.
Treningowe widoki.Najważniejsze, że nadal mam motywację, która z każdym dniem jest coraz silniejsza. To nic, że postęp jest wolniejszy niż myślałem. Najważniejsze, że jest! Mam znajomych, którzy choć nie mają tylu lat, co ja, uznali, że najlepsze już dawno minęło i oto nadszedł schyłek radości wszelkich. Tymczasem ja chcę udowodnić, że wiek to tylko stan umysłu. Można być osiemnastoletnim staruszkiem albo siedemdziesięcioletnim chłopakiem – wybór należy do ciebie. Jasne, w wieku 58 lat raczej nie wygram choćby Tour de Pologne, ale czy coś stoi na przeszkodzie, aby zamiast bezsensownego wygrzewania się na kanapie z pilotem w ręce, ruszyć przed siebie, aby napawać się pięknem tego świata? I to nie byle jak ruszyć, ale w dobrym tempie! Niedawno widziałem relację starszego ode mnie człowieka , który zmierzył się z kultowym podjazdem Laskowa. Średnie nachylenie na 1km to 18,9%, a najbardziej strome 100m ma ponad 26%. Uda bolą od samego patrzenia na te liczby. Wspomniany gość dał radę. I nawet przeżył. Da się? Da się! Nie wiem, czy mnie uda się podobna sztuka. Nawet nie wiem, czy spróbuję. Ale wiem jedno. Nie chcę spędzić tego etapu mojego życia na rozpamiętywaniu, jak to kiedyś było wspaniale, albo na żałowaniu, że czegoś się nie zrobiło, albo przeciwnie – że coś się zrobiło, tyle, że źle. Nie chcę zgnuśnieć, zdziadzieć, stać się malkontentem, starą pierdołą z wymalowanym na twarzy grymasem dezaprobaty wszystkiego i wszystkich. Nie chcę i już. A więc jutro znów wsiądę na trenażer i zrobię kolejny mały kroczek. A potem jeszcze jeden i jeszcze jeden…
Skomentuj...