Montaż nowości

Niedziela, 6 lutego 2011 • Kategoria: Giant BoulderKomentarze: 0

Wczesnym popołudniem zabrałem się za montaż nowych części. Nie obyło się bez drobnych problemów. Gdy usiłowałem skrócić kierownicę, okazało się, że nie mogę użyć urządzenia do obcinania rur, ponieważ kierownica ma zbyt grube ścianki. Naciąłem ją więc tyle, ile się dało a potem wytoczyłem „działo” w postaci precyzyjnej szlifierki Dremel i dokończyłem dzieła za pomocą tarczy tnącej. Z tego samego powodu miałem problem z założeniem korków, ale wystarczyło tylko obciąć nieco „skrzydełka”. Przy okazji wymiany kierownicy i mostka wyczyściłem i nasmarowałem stery.

Zamiast przewidywanych dwóch godzin, spędziłem ich przy rowerze prawie pięć. Montaż nowej kierownicy, mostka, sztycy i siodła spowodował, że rower odchudził się o całe pół kilograma! I o to właśnie chodziło.



Czas na drobne zmiany

Środa, 2 lutego 2011 • Kategoria: Giant BoulderKomentarze: 0

Montując wczoraj nowe koła ze smutkiem spojrzałem na resztę wyposażenia Bouldera. Ciężka kierownica, masywny mostek, pancerna sztyca i siermiężne siodełko. A przecież na tym sprzęcie spędzam sporo czasu, gdy podstawowy rower czeka na pierwsze ciepłe, wiosenne dni. Rzuciłem więc szybko okiem na ofertę sklepów internetowych, aby zorientować się w możliwościach taniego „upgrade’u”. Wyłączenie opcji „szaleństwo zakupowe” spowodowało, że dokonałem – jak sądzę - w miarę rozsądnego wyboru.

Do wirtualnego koszyka powędrowały zatem kierownica Ritchey Logic Rizer, mostek Ritchey Logic, sztyca Ritchey Logic i siodełko Selle Italia X2.

Teraz czekam na kuriera...



Poprawianie po fachowcach

Wtorek, 1 lutego 2011 • Kategoria: Giant BoulderKomentarze: 0

Odwieczna prawda mówi „chcesz mieć zrobione dobrze, zrób sam”. Naiwnie liczyłem, że „budżetowe” koła, które wczoraj zamówiłem, wystarczy zamontować w rowerze i koniec. Nic bardziej mylnego. Najpierw okazało się, że delikatnie „biją”. Jakieś 2mm. Niby niewiele, ale przecież nowiutkie koła powinny być idealnie wycentrowane. Zanim zabrałem się za centrowanie zauważyłem z przerażeniem, że naciąg szprych jest taki, iż zamiast nich równie dobrze można by użyć makaronu. Zakasałem więc rękawy i kolejną godzinę spędziłem na centrowaniu. Założenie opasek, dętek i opon było już formalnością. Na koniec czekała mnie jeszcze regulacja v-break’ów.