Test licznika Sigma ROX 9.1
Na początku 2012 roku firma Sigma odświeżyła linię swoich sztandarowych liczników rowerowych serii ROX o dwa nowe modele: ROX 8.1 i ROX 9.1. Liczniki te są następcami urządzeń ROX 8.0 i ROX 9.0. Już w lutym 2012 roku miałem okazję zapoznać się z Sigma ROX 9.1 i używam go aż do dzisiaj. Prawie dwa lata doświadczeń i kilkanaście tysięcy kilometrów przejechanych w różnych warunkach pogodowych są wystarczającą perspektywą, która pozwala na obiektywną ocenę.
Zacznę podobnie jak w przypadku poprzednika, czyli od opakowania. Specjaliści od pudełek musieli zapewne usłyszeć kilka gorzkich słów od księgowych, bo konstrukcja opakowania jest zdecydowanie mniej przemyślana niż poprzednim razem. Owszem, wszystko jest na swoim miejscu, ale jakoś tak mało subtelnie poupychane. To jednak subiektywne wrażenie. Liczy się zawartość pudełka, a ta na pierwszy rzut oka niewiele różni się od poprzednika…
Obudowa głównego modułu licznika przeszła face lifting. Sprawia wrażenie bardziej masywnej i nowoczesnej. Wielkość wyświetlacza oraz rozkład przycisków nie uległ jednak zmianie. Bez zmian pozostała także podstawka, a co za tym idzie, także sposób mocowania licznika na rowerze. Czujniki kadencji oraz prędkości nie zmieniły się. Inny jest za to czujnik tętna, który można wypiąć z pasa piersiowego, dzięki czemu ten ostatni można spokojnie wrzucić do pralki. W zestawie znajdziemy także inny magnes do czujnika prędkości, który składa się z dwóch części mocowanych do szprychy na wcisk. Dzięki temu nie ryzykujemy osłabienia szprychy jak w poprzednim modelu, gdzie magnes przykręcany był śrubą. Stacja dokująca, magnes czujnika kadencji, elementy mocujące oraz płytka z oprogramowaniem uzupełniają zestaw. No dobrze. Mamy delikatnie zmieniony design, ale gdzie te nowości? Do bogatej funkcjonalności licznika Sigma ROX 9.0, ROX 9.1 dorzuca jeszcze kilka nowych:
- przełożenie,
- przełożenie średnie,
- aktualną moc,
- moc średnią,
- moc maksymalną,
- Ghost Race.
Przełożenie oznacza dystans, jaki rower pokonuje w trakcie jednego obrotu korby. Parametr ten może być przydatny do optymalizacji procesu zmiany biegów, ale prawdę mówiąc bardzo rzadko zwracałem na niego uwagę podczas eksploatacji.
Zaskoczeniem mogą być parametry związane z mocą. Wśród akcesoriów dostarczonych z licznikiem nie ma przecież czujnika mocy. Skąd więc ten parametr? Wyjaśnijmy więc od razu, że w rzeczywistości ROX 9.1 nie mierzy mocy, a jedynie oblicza ją na podstawie różnych parametrów. Dlatego ważne jest, aby podczas pierwszej konfiguracji licznika podać wzrost, wagę, ciężar roweru, oraz szerokość ramion. Te wartości są niezbędne do obliczenia mocy. Ponadto, jak twierdzą sami inżynierowie Sigmy, miarodajne wyniki uzyskuje się na podjazdach. W innych warunkach, a więc podczas jazdy po płaskim lub na zjeździe, wyniki są mniej dokładne. Algorytm nie bierze także pod uwagę czynników pogodowych, no bo i skąd miałby znać prędkość wiatru, czy siłę opadów deszczu, które mogą mieć wpływ na generowaną przez rowerzystę moc. Moc obliczana przez licznik ma się więc zapewne nijak do prawdziwego pomiaru mocy, ale ma dwie zasadnicze zalety. Po pierwsze, jest tania, bo nie wymaga żadnego dodatkowego i horrendalnie drogiego oprzyrządowania w postaci tylnej piasty lub korby. Po drugie, dla amatora jest ważna nie tyle sama wartość mocy, ile możliwość sprawdzenia, czy w miarę rozwoju kolarskiej pasji wartość ta sukcesywnie się zwiększa, co oczywiście świadczy o coraz większej kondycji. Funkcjonalność wyznaczania mocy oceniam właśnie z perspektywy zaawansowanego amatora. Dla mnie to strzał w dziesiątkę, bo patrząc na statystyki prędkości średniej czy średniej prędkości podjazdów trudno mi było obiektywnie ocenić, czy jestem lepszy niż w poprzednim sezonie.
Gdyby ktoś chciał poczuć smak rywalizacji, a wśród znajomych rowerzystów nie może znaleźć godnego przeciwnika, ROX 9.1 oferuje funkcjonalność nazwaną „Ghost Race”, która pozwala na ściganie się z samym sobą. Wystarczy wybrać dowolną przejażdżkę, która ma stanowić odniesienie i skopiować ją do licznika. Czynności tej dokonujemy oczywiście z poziomu programu Sigma Data Center. Podczas jazdy ROX 9.1 będzie nam pokazywał, czy wyprzedzamy przeciwnika, czy też wleczemy się w wirtualnym „grupetto”.
Podczas prawie dwuletnie eksploatacji licznik ani razu mnie zawiódł i nie sprawił żadnej niemiłej niespodzianki. Tradycyjnie przeżył kilka upadków, które na szczęście nie pozostawiły żadnych śladów. Zastrzeżenia mam do jakości wykończenia jednostki centralnej. Srebrny plastik, który miał udawać aluminium wytarł się na rogach, zapewne od częstego wkładania i wyjmowania licznika z podstawki. Mam też pewne wątpliwości co do jakości czujnika tętna. Cały czas używałem czujnika z poprzedniej wersji, który bez problemu współpracuje z urządzeniem. Gdy jednak kilka dni temu spróbowałem użyć czujnika dostarczonego razem z urządzeniem, pojawił się problem – czujnik nijak nie mógł skomunikować się z jednostką centralną, a gdy już to uczynił, wartość tętna zmieniała się dosyć przypadkowo i zupełnie nieadekwatnie do wysiłku. Czyżby długi okres nieużywania miał na to wpływ?
Podsumowując, ROX 9.1 jest solidnym licznikiem, który w posagu przynosi wszystkie zalety (i wady) poprzednika. Dodaje także odrobinę nowej funkcjonalności, co zresztą uczciwie przyznaje producent, oznaczając urządzenie liczbą 9.1, a nie np. 9.5. Rowerzyści planujący jego zakup nie muszą wybierać pomiędzy wersją 9.0 a 9.1. Cena jest na tym samym poziomie, a wcześniejsza wersja nie jest już dostępna. A jeśli jesteś posiadaczem Sigma ROX 9.0? Odpowiem tak: jeżeli pomiar, a w zasadzie wyznaczanie przybliżonej mocy jest dla Ciebie ważne, jeśli chcesz się ścigać z samym sobą, lub jeśli po prostu jesteś „gadżeciarzem”, to kup.
Zapyta ktoś: „a może zainwestować w najnowszy produkt Sigmy, czyli ROX 10”? Być może warto, ale jeszcze nie miałem okazji się nim pobawić.
Zalety:
- doskonała jakość transmisji pomiędzy czujnikami a licznikiem,
- liczba monitorowanych parametrów,
- obliczanie przybliżonej mocy,
- wysoka jakość wskazań,
- możliwość tworzenia dokładnego dziennika wyjazdów,
- możliwość ścigania się z samym sobą (Ghost Race),
- możliwość transmisji danych i ustawień do i z komputera,
- odporność na warunki atmosferyczne i upadki.
Wady:
- pamięć jedynie 7 ostatnich wyjazdów,
- stosunkowo mała pamięć dziennika,
- problemy z dołączonym czujnikiem tętna,
- brak możliwości aktualizacji firmware’u.
Przydatne linki:
Dodaj komentarz...