Czekałem na tę chwilę i jednocześnie odraczałem w czasie jej nadejście, aby najlepsze pozostawić sobie prawie na sam koniec. Większość prac, które dotychczas wykonałem przy odbudowie mojego podstawowego roweru, była doskonale mi znana. Wykonywałem je po wielokroć – można byłoby wręcz powiedzieć, że rutynowo. Dzisiaj miałem wkroczyć w nieznany mi wcześniej obszar rowerowych technologii i po raz pierwszy w życiu ożywić elektroniczną grupę osprzętu.
Prawie wszystko miałem już przygotowane. Rama skrywała okablowanie i akumulator, a klamkomanetki były przykręcone do kierownicy. Wystarczyło jedynie zamontować przerzutki i połączyć to wszystko w jeden spójny „organizm”. Proste, prawda?
Przewody ułożone i zabezpieczone.Zacząłem od kokpitu. Krótkie przewody połączyły manetki z łącznikiem SM-EW90. Łącznik ten występuje w dwóch wersjach: trzy i pięcioportowej. Użyłem jego mniejszej wersji, bo nie przewiduję założenia dodatkowych manetek do jazdy czas. Istnieje jednak powód, o którym napiszę później, przemawiający za tym, aby zainstalować łącznik z pięcioma portami. Na kierownicy pojawił się jeszcze jeden element. To tzw. manetka górska SW-R600, która pozwala na wygodną zmianę przełożeń tylnej przerzutki za pomocą kciuka, gdy trzymamy kierownicę w górnym chwycie. Mocuje się ją za pomocą opasek zaciskowych, co wcale mi się nie podoba, bo sprawia wrażenie prowizorki, ale rozumiem, że jest rozwiązaniem skutecznym i lekkim. Shimano przewidziało nawet odpowiednie otwory do ukrycia końcówek opasek, więc ostatecznie nie wygląda to najgorzej. Manetkę podłącza się do jednego z gniazd prawej klamkomanetki. I tutaj pojawia się logiczne pytanie, dlaczego przewód, który należy poprowadzić na prawo, jest umieszczony z lewej strony? Czyżby dlatego, że zamiast do klamkomanetki można wpiąć go do wspomnianego na początku łącznika? Ale jak w takim przypadku ukryłbym jego nadmiar? Ideałem byłaby możliwość podłączenia przewodu z obu stron, ale czy ktoś poza mną zwraca uwagę na takie szczegóły?
Przewody ułożyłem na kierownicy, mocując je za pomocą taśmy izolacyjnej. Na razie nie zakładałem owijki, bo czynność tę zawsze zostawiam sobie na sam koniec. Kokpit miałem więc już gotowy. Teraz mogłem przystąpić do montażu przerzutek.
Krótki odcinek przewodu zastąpił tradycyjny pancerz i linkę.Montaż tylnej przerzutki Di2 nie różni się niczym od jej „linkowej” wersji. Wystarczy przykręcić. Sama przerzutka także wygląda dość niepozornie, co może nieco dziwić, bo przecież ukryto w niej silnik i całą niezbędną elektronikę. Różnica ujawnia się, gdy spojrzymy na rower z góry. RD-9070 mocno wystaje poza obrys ramy. To rodzi uzasadnione podejrzenie, że w przypadku kraksy przerzutka solidnie oberwie. W najlepszym razie tylko się zarysuje. W najgorszym… lepiej nie mówić. Shimano zastosowała co prawda specjalną funkcję ochrony, która blokuje przerzutkę w przypadku silnego uderzenia, ale jej działanie polega jedynie na odcięciu zasilania i związanego z tym unieruchomienia przerzutki. Czy to wystarczy, aby uratować najcenniejszą część roweru? Nie wiem i powiem szczerze, że nie chciałbym w praktyce znaleźć odpowiedzi. Ostatnią czynnością było podłączenie przewodu. Brak charakterystycznego, łukowato wygiętego, sporej długości pancerza linki, zamiast którego widać jedynie krótki odcinek przewodu, sprawia na pierwszy rzut oka dość dziwne wrażenie.
Przednia przerzutka kryje w sobie „mózg” całego systemu.W porównaniu z tradycyjną, przednia przerzutka Di2 to solidny kawał mechanizmu. Kryje w sobie nie tylko silnik, ale także „mózg” całego systemu. Montaż jest zwyczajowo nieco bardziej skomplikowany, bo nie wystarczy jedynie dokręcić śruby. Przerzutkę trzeba ustawić na odpowiedniej wysokości, co jest w miarę łatwe dzięki odpowiedniej naklejce pozycjonującej. Należy także zadbać o to, aby wózek przerzutki był równoległy do zębatek mechanizmu korbowego. Tutaj z pomocą przychodzi tzw. śruba wzmacniająca. Przerzutkę wystarczy zamocować nieco skośnie w stosunku do osi roweru, a następnie dokręcić śrubę wzmacniającą, która „odpycha”” cały mechanizm od ramy i w konsekwencji umożliwia precyzyjne ustawienie. Zanim zamontowałem przerzutkę, podłączyłem do niej przewód Di2. Zdecydowanie łatwiej jest to zrobić właśnie teraz, a nie wówczas, gdy przerzutka jest już przykręcona do haka. Wierząc w potęgę techniki cyfrowej, nie zastosowałem zabezpieczenia przed spadnięciem łańcucha, jak uczyniłem rok wcześniej.
Pierwsze ładowanie baterii.Teraz powinienem wyregulować napęd, ale cyfrowy świat rządzi się swoimi prawami. Najpierw trzeba upewnić się, że wszystkie komponenty systemu mają zainstalowaną najnowszą wersję oprogramowania sterującego, czyli tzw. firmweare’u. Nigdy nie instalowałem softu „na przerzutce”, a sam pomysł jeszcze kilka lat temu uchodziłby za absurdalny i irracjonalny. Czasy się jednak zmieniły i widok roweru podłączonego do komputera już nie szokuje, budząc co najwyżej lekkie zdziwienie. System Di2 można połączyć z komputerem na dwa sposoby, albo raczej za pomocą dwóch urządzeń. Pierwszy sposób polega na użyciu ładowarki SM-BCR2. Z jednej strony podłączamy ją do portu SM-EW90, umieszczonego pod mostkiem kierownicy, a z drugiej łączymy z komputerem za pomocą standardowego kabla USB. Zaletą tego rozwiązania jest to, że jedno urządzenie zapewnia zarówno ładowanie, jak i diagnostykę całego systemu, w tym możliwość aktualizacji oprogramowania. Wadą jest fakt, że z zupełnie nieznanych mi powodów, nie odczytamy w ten sposób informacji o błędach, które miały miejsce podczas pracy i zostały zapamiętane w pamięci wewnętrznej poszczególnych komponentów. Problem ten nie istnieje, gdy użyjemy drugiej metody połączenia – przez adapter SM-PCE1. Urządzenie to także używa kabla USB, ale z systemem Di2 łączy się za pomocą kabla (kabli) Di2. Można go wpiąć gdziekolwiek, np. szeregowo z tylną przerzutką, ale ponieważ Shimano nie zaleca częstego odłączania i podłączania przewodów, zdecydowanie lepiej jest użyć wolnego portu w łączniku SM-EW90, o ile posiadamy wersję pięcioportową. I tutaj wyjaśnia się tajemnica, dlaczego napisałem na początku, że wersja trzyportowa może okazać się ślepą uliczką pozornej oszczędności. Za pomocą adaptera SM-PCE1 możemy zaktualizować oprogramowanie, ale nie naładujemy akumulatora. Mamy więc dwa urządzenia, dublujące swoje funkcje w 90%. Czy naprawdę nie można było wyprodukować jednego, ale uniwersalnego? To przemyślana decyzja, czy zabieg marketingowy? Koszt ładowarki to ok. 250,- złotych. Adapter SM-PCE1 jest ponad dwukrotnie droższy! Czyżby odczyt kodów błędów był wart tej ceny? Nie wiem, bo jeden z nielicznych przebłysków rozsądku sprawił, że wyposażyłem się jedynie w ładowarkę. I to właśnie za jej pomocą połączyłem osprzęt Di2 z komputerem, na którym zainstalowałem oprogramowanie Shimano E-tube.
Aplikacja Shimano E-tube w akcji. Kto powiedział, że nie da się zaktualizować oprogramowania w rowerze?Program poprawnie zidentyfikował wszystkie komponenty systemu i natychmiast oznaczył te, które nie miały zainstalowanej najnowszej wersji firmweare’u. Po raz pierwszy w życiu rozpocząłem więc procedurę „aktualizacji roweru”. Widok roweru podłączonego do komputera – bezcenny. Proces trwał kilka minut, co nie jest wybitnym osiągnięciem, ale przecież nie o rekordy transferu tutaj chodzi. Wkrótce miałem „zapgrejdowany” soft i mogłem bawić się dalej. Program E-tube daje możliwość przeprogramowania niektórych parametrów systemu. Można zmienić działanie przycisków, ustawić szybkość zmiany przełożeń lub szybkość działania funkcji multi-shift. Szkoda, że nie ma dostępnej, przeniesionej ze świata XTR Di2, funkcji synchro-shift. Shimano uznało, że profesjonalnym kolarzom, bo głównie tacy korzystają z systemu elektronicznego, taki bajer nie jest potrzebny. Nie modyfikowałem standardowych ustawień z wyjątkiem jednego. Zmieniłem działanie przycisków manetki górskiej. Od tej pory naciśnięcie lewego przycisku powoduje przerzucenie łańcucha na większą zębatkę kasety, a naciśnięcie prawego sprawia, że łańcuch wskakuje na mniejszą. To wydawało mi się bardziej logiczne, aniżeli fabryczne ustawienie, działające dokładnie odwrotnie. Po zakończeniu procesu aktualizacji i konfiguracji, zanim przystąpiłem do regulacji napędu, poczekałem jeszcze na całkowite naładowanie akumulatora.
System jest właśnie w trybie regulacji...Nie będzie przesady jeśli powiem, że regulacja napędu Di2 to bajka. Do jej przeprowadzenia nie jest potrzebne żadne zewnętrzne oprogramowanie, chociaż wspomniany powyżej program E-tube dysponuje odpowiednią opcją. Wystarczy jednak naciśnięcie i krótkie przytrzymanie jedynego przycisku na łączniku SM-EW90, aby przejść w tryb regulacji. W trybie tym, każde naciśnięcie przycisku zmiany przełożenia sprawia, że przerzutka delikatnie przesuwa się w odpowiednią stronę, umożliwiając precyzyjne dostrojenie. Jak więc wygląda regulacja? Wrzucamy łańcuch na piątą zębatkę, licząc od największej, włączamy tryb regulacji i używając przycisków, przesuwamy tylną przerzutkę do wewnątrz tak, aby łańcuch zaczął ocierać o czwartą zębatkę. Wtedy klikamy drugi przycisk i przesuwamy przerzutkę na zewnątrz o 4 mikro-pozycje. Na koniec ustawiamy śruby ograniczające maksymalne wychylenie, od których rozpoczyna się regulację w przypadku standardowych przerzutek. Gotowe. Ustawienie przedniej przerzutki jest jeszcze łatwiejsze, ale rozpoczynamy je od regulacji górnego i dolnego położenia, a dopiero potem precyzyjnie dostrajamy ją za pomocą przycisków zmiany przełożeń. Cała operacja kończy się wyjściem z trybu regulacji i sprawdzeniem działania. To naprawdę fajne uczucie, gdy wystarczy lekkie naciśnięcie, aby łańcuch szybko i precyzyjnie zmienił swoje położenie. Ciekawostką jest fakt, że używając wyłącznie tylnej przerzutki, przednia dostosowuje swoje położenie tak, aby przekoszony łańcuch nie ocierał o wózek. Bawiłem się zmianą przełożeń, ciesząc jak dziki na widok ognia, a ponieważ wszystko działało zgodnie z moimi oczekiwaniami, uznałem, że właśnie zakończyłem najważniejszy etap przygotowania Fenixa do nowego sezonu.
Już tylko krok dzieli mnie od zakończenia prac.
Dodaj komentarz...