Nie ukrywam, że mam słabość do kół. Zwłaszcza od czasu, gdy nauczyłem się je zaplatać. Samodzielna budowa kół ma cały szereg zalet. Po pierwsze, podnosimy swoje kwalifikacje jako mechanika rowerowego na wyższy poziom. Nigdy nie wiadomo, czy taka umiejętność kiedyś nie zaprocentuje. Po drugie, mamy absolutną dowolność w doborze komponentów. Po trzecie, nikt nas nie pogania i możemy poświęcić dowolną ilość czasu, aby dopracować każdy szczegół. Po czwarte, ewentualny serwis jest łatwy, bo w przeciwieństwie do kół systemowych, nasze koła składają się ze standardowych elementów. Sądziłem zatem, że już nigdy nie kupię gotowych kół. Jeden raz zrobiłem wyjątek od tej zasady i skończyło się na tym, że musiałem poprawiać po producencie, co w praktyce oznaczało przebudowanie kół od zera. Jednak całkiem niedawno, przeglądając ofertę mojego ulubionego niemieckiego sklepu Bike-Discount, natrafiłem na propozycję z gatunku tych nie do odrzucenia: nowiutki komplet kół Fast Forward F4R Full Carbon Clincher w cenie obniżonej o 37%! Tradycyjnie przez pewien czas walczyłem z myślami, ale skończyło się tak, jak zwykle, czyli towar powędrował do koszyka.
Dlaczego zrobiłem kolejny wyjątek? Czy przypadkiem nie kupiłem kół systemowych, których ewentualna naprawa zrujnuje budżet? A czy masowa produkcja nie znajdzie odbicia w kiepskiej jakości montażu? Wszakże zawsze wyznawałem zasadę – chcesz mieć zrobione dobrze, zrób sam.
FFWD nie jest dużą firmą. To w zasadzie niewielka manufaktura, założona w 2006 roku w holenderskim Zwolle. Pomimo tego, jej produkty są widoczne na trasach wszystkich „worldtourowych” wyścigów. To może oznaczać wyłącznie jedno – to co robi, robi dobrze. Bycie niedużym producentem ma też swoje konsekwencje.
Komplet kół FFWD F4R FCC.Takie firmy raczej dość rzadko tworzą tzw. koła systemowe, składające się niemalże w całości z nietypowych, opracowanych specjalnie dla ich potrzeb. Nietypowe rozwiązania konstrukcyjne trzeba zaprojektować i przetestować, a niestandardowe komponenty trzeba samemu wyprodukować lub zlecić ich produkcję firmie zewnętrznej. To wszystko znacząco podnosi koszty, zwłaszcza w przypadku niewielkich serii kół. Zdecydowanie lepiej (i taniej) skorzystać z komponentów wysokiej jakości, produkowanych przez uznane firmy, ograniczając się do rozwoju najważniejszej części koła, jaką jest obręcz. Jedni mogą to uznać za wadę, a inni za cenną zaletę. Ja należę do tej drugiej grupy.
Kolekcja kół szosowych produkowanych przez FFWD jest naprawdę imponująca. Dostępne są 4 wysokości stożka: 30, 45, 60 i 90mm. Do wyboru mamy wersje pod szytkę i pod oponę. Koła mogą być przeznaczone dla hamulców tarczowych lub szczękowych, a w przypadku tych ostatnich można wybrać rodzaj powierzchni hamującej – karbonową lub aluminiową. To nie wszystko, bo możemy jeszcze wskazać, czy chcemy mieć zamontowane piasty DT 350 czy DT 240. Nawiasem mówiąc, widziałem w sieci także modele na piastach DT 180, ale nie znalazłem ich na oficjalnej stronie producenta.
Koła, które zamówiłem noszą oznaczenie F4R FCC, a więc mają obręcze o wysokości stożka 45 mm. Są więc dość uniwersalne i powinny sprawdzać się zarówno w terenie płaskim, jak i w górach. FCC jest skrótem od Full Carbon Clincher, co oznacza, że jest to wersja pod oponę.
Do kół dołączona jest specjalna torba. Pełen profesjonalizm.Obręcze mają bardzo ciekawy profil, który FFWD szumnie nazywa technologią DARC™, czyli skrótem od „Double Arc”. Pozwolę sobie zacytować: „Rewolucyjny profil DARC™ znacznie poprawia aerodynamikę, zmniejszając opór wokół koła, zarówno w warunkach wiatru czołowego, jak i bocznego. Z natury, powietrze ma tendencję do przyklejania się do powierzchni, przez które przepływa, co powoduje opór. Nasz profil obręczy Double Arc został zaprojektowany w celu osiągnięcia optymalnej aerodynamiki, poprzez utworzenie sekcji podciśnienia, która z kolei kompresuje przepływ powietrza nad sekcją dodatnią. To zwiększa ciśnienie, powoduje szybszy przepływ powietrza i mniejszy opór stawiany przez koło. Technologia DARC™ zapewnia przewagę aerodynamiczną, lepsze prowadzenie i większą sztywność boczną”. Brzmi super, ale cokolwiek by to nie oznaczało, wątpię, aby w moim przypadku, czyli amatora w mocno średnim wieku, miało jakiekolwiek znaczenie. Z mojego punktu widzenia znacznie ważniejsza jest inna technologia, którą zastosowano w kołach F4R FCC, której nazwa brzmi równie uczenie: „3K Nano Brake”. Jak nietrudno się domyślić, dotyczy powierzchni hamującej. Według zapewnień FFWD, powierzchnia ta ma niski współczynnik przewodzenia ciepła, niski współczynnik rozszerzalności, wysoką wytrzymałość na rozciąganie, szybko rozprasza ciepło i zapewnia
Do kół dołączono niezbędne akcesoria.wzrost siły i modulacji hamowania o 30% w porównaniu do standardowej powierzchni hamującej. Kończąc temat obręczy, warto jeszcze zwrócić uwagę, że w ich konstrukcji zastosowano specjalny pasek wzmacniający, który pozwala na lepsze rozłożenie sił w okolicach otworów na nyple, dzięki czemu możliwy jest mocniejszy naciąg i związane z tym zwiększenie sztywności.
Pozostałe komponenty są już standardowe. No… prawie, ale o tym za chwilę. F4R wykorzystują sprawdzone, niezawodne, trwałe i łatwe w serwisowaniu piasty DT 240 w wersji pod szprychy proste (straightpull). Szprychy to DT Aerolite Straightpull. W przednim kole jest ich 20, w tylnym 24, a więc wydawałoby się, że nie ma w tym nic szczególnego. Otóż nie do końca. O ile zaplot przedniego koła jest klasyczny, czyli radialny zwany „słoneczkiem”, to w tylnym kole zastosowano zaplot 2:1, a więc 16 szprych po stronie napędowej, zaplecionych na 3 krzyże oraz 8 szprych po stronie przeciwnej, zaplecionych radialnie. Zaraz, zaraz! Stop! Przecież to wymusza zastosowanie specjalnej konstrukcji piasty, a DT Swiss nie ma takiej w ofercie! Jak więc ma się to do wspomnianego wyżej stwierdzenia, że wszystkie elementy są standardowe? Zgadza się. Tylna piasta DT 240 w układzie 2:1 nie jest typowa i różni się dwoma elementami w stosunku do standardowego modelu. Pierwszym z nich jest oczywiście korpus piasty, a drugim łożysko po stronie nie napędowej. Jednak pozostałe elementy, a więc oś, łożyska, bębenek, zębatki i sprężynki systemu Ratchet są jak najbardziej standardowe i łatwo dostępne. Nawiasem mówiąc, wspomniane łożysko po stronie nie napędowej jest dokładnie takie samo jak w bębenku, a więc równie łatwo dostępne. Z tego powodu można więc uznać koła F4R FCC za konstrukcję zbudowaną ze standardowych podzespołów, które w razie ewentualnego uszkodzenia lub zużycia, będzie można łatwo wymienić. Owszem, korpus tylnej piasty dostępny będzie zapewne wyłącznie w serwisie FFWD, ale umówmy się, że zdarzenie, które spowodowałoby uszkodzenie korpusu piasty musiałoby być ekstremalnie drastyczne. Tak czy owak, kół F4R z pewnością nie można zaliczyć do systemowych.
Parametrem, który może ograniczyć grono potencjalnych odbiorców jest maksymalna dopuszczalna waga całego systemu, a więc kolarza wraz z rowerem i wyposażeniem, ustalona na 100 kg. Rower, podstawowy zestaw narzędzi i innych drobiazgów, dwa pełne bidony, strój kolarski, buty, batony energetyczne – to wszystko ma prawo ważyć
Przednie koło jest zaplecione radialnie.powiedzmy od 8 do nawet 15 kg. Z tego wynika, że kolarz może ważyć najwyżej 85-90 kg. Zawodowcy są sporo lżejsi. Z amatorami bywa różnie. Ja na szczęście mam jeszcze spory zapas.
FFWD daje dwa lata gwarancji na koła, a jeśli zarejestrujemy je na stronie producenta, otrzymujemy dodatkowy rok gwarancji. W zasadzie nie widzę powodów, dla których nie miałbym rejestrować kół, więc można uznać, że faktycznym okresem gwarancji są trzy lata.
Tylne koło jest zaplecione w układzie 2:1. Po stronie napędowej jest 16 szprych, po przeciwnej tylko 8.Koła są też objęte programem „Crash Replacement”, który jest dodatkiem do gwarancji i zapewnia pierwszemu właścicielowi zarejestrowanych kół ich naprawę po preferencyjnej cenie.
Tyle teorii. Czas na praktykę, czyli korelację marketingowego bełkotu z rzeczywistością. Jako, iż jestem dużym dzieckiem, czyli w niczym nie odróżniam się od większości facetów, z niecierpliwością i podekscytowaniem czekałem na kuriera DPD. Wreszcie, po czterech dniach, dotarło do mnie pudło słusznej wielkości. Wewnątrz była specjalna torba z dwoma przegrodami, w których znajdowały się koła. W niewielkiej kieszonce ukryto niezbędne akcesoria, czyli zaciski do kół, klucz do wentyli, wentyle oraz taśmy na obręcz umożliwiające stworzenie zestawu bezdętkowego. Producent dołączył także zestaw dedykowanych klocków hamulcowych SwissStop Flash Pro Black Prince. Nawiasem mówiąc, używam ich od dawna i są naprawdę świetne. W kieszonce był także pasek, który umożliwia noszenie rzeczonej torby na ramieniu.
Nie byłbym sobą, gdybym nie ocenił jakości wykonania. Na początek koła powędrowały do centrownicy. I tutaj pierwsza miła niespodzianka. Koła są niemalże idealnie centryczne. Używam słowa „niemalże”, bo na siłę mógłbym znaleźć odchyłkę rzędu 0,1 milimetra. Swoją drogą, jakie to dziwne, że za miłą niespodziankę uważam coś, co powinno być normą. Drugim testem było zmierzenie naciągu szprych. Muszę przyznać, że „zaplatacze” FFWD znają się na rzeczy. Naciąg jest po prostu perfekcyjny. W pewnym momencie pomyślałem nawet, że mam uszkodzony tensometr, bo mierząc naprężenie kolejnych szprych, wskazówka uparcie pokazywała tę samą wartość. Dociekliwym podaję, że naprężenie szprych w przednim kole wynosi ok. 1100 N, po stronie napędowej tylnego koła ok. 1200 N, a po stronie nie napędowej ok. 750 N.
Kolejnym testem było sprawdzenie wagi. Producenci bardzo często podają widełki wagowe, np. +/- 20 g, albo +/- 10%. Moje doświadczenie pokazuje, że deklarowana waga jest przeważnie zaniżona i trzeba uwzględnić raczej te wartości na „plus”, a nie na „minus”. A jak to jest w przypadku F4R? Producent podaje, że przednie koło waży 650 gramów, a tylne 780 gramów. Po zważeniu okazało się, że przednie koło waży 655 gramów, a tylne 777 gramów, czyli waga całego kompletu różni się tylko o 2 gramy w stosunku do deklarowanej.
Póki co, wszelkie znaki na niebie i ziemi świadczą, że moje początkowe obawy o sensowność zakupu gotowych kół, w przypadku FFWD F4R FCC były nieuzasadnione. Oczywiście przede mną wciąż jest najważniejszy z wszystkich testów, czyli sprawdzenie kół w praktyce. Teoretycznie mógłbym już dzisiaj na nich śmigać, ale postanowiłem je… ulepszyć. To jednak zupełnie inna historia, którą zapewne wkrótce opiszę.
Komentarze
Wszystkiego dobrego, a przede wszystkim, żeby zawsze każdy "dołek" był tylko przygotowaniem do nowej, coraz ciekaw szej "górki". Pozdrawiam serdecznie.
Dodaj komentarz...