Bądź widoczny na drodze… za dnia
Bontrager Ion 100 R / Flare R City.O tym, że po zmierzchu powinno się używać oświetlenia, nie trzeba nikogo przekonywać. Co prawda widuję od czasu do czasu „kamikadze”, którzy pomykają sobie radośnie w ciemności, licząc najwyraźniej na cudowną moc odblasków lub na jeszcze bardziej cudowną opiekę Anioła Stróża, ale jednak większość rowerzystów „świeci” po zmroku. Co innego w dzień. Raczej dość rzadko spotykam cyklistów, którzy jadą z włączonymi światłami. Wynika to zapewne z dwóch powodów, z których pierwszy jest oczywisty – skoro jest jasno, to jasne, że jestem doskonale widoczny. Drugi powód także wydaje się zrozumiały – oświetlenie dziennie musi być naprawdę mocne, aby wygrać w rywalizacji ze słońcem bez konieczności ciągnięcia za sobą małej elektrowni.
Małe, a mocne.Policyjne statystyki wypadków bez trudu rozprawiają się z mitem bycia widocznym w dzień. Zmysł wzroku kierowców jakoś dziwnie wyostrzony jest na wszystko, co zostawia na drodze więcej niż pojedynczy ślad i bardzo często zdarza się, że w przypadku bliskiego spotkania trzeciego stopnia jednośladu z samochodem, kierowca tego drugiego tłumaczy się: „ja pana w ogóle nie widziałem”. Drugi z opisanych powodów, czyli zapewnienie odpowiedniej mocy oświetlenia, także nie ma racji bytu, a to za sprawą technologicznych przełomów w konstrukcji diod LED oraz źródeł zasilania.
Przyznam się, że nigdy nie używałem oświetlenia w ciągu dnia. No może z wyjątkiem sytuacji, w których zaskoczyła mnie burza, a złowieszcze zwaliska chmur skutecznie zaciemniły ziemię. W normalnych warunkach nie widziałem powodu, aby włączać światła i liczyłem na czujność kierowców. Zresztą umówmy się, że to i tak niewiele dałoby. W pogoni za niską wagą roweru, stosowałem małe i lekkie lampki pozycyjne, które doskonale sprawdzały się w nocy, ale w dzień były bezużyteczne. Na dodatek były zasilane bateryjnie, co przy częstym używaniu wiązało się z dodatkowym kosztem.
Przednią lampkę zamocowałem za pomocą standardowej gumki.Opisana sytuacja trwałaby zapewne do dzisiaj, gdybym przypadkiem nie odkrył zestawu oświetlenia Bontrager Ion 100 R / Flare R City. To komplet dwóch miniaturowych lampek, zasilanych z wewnętrznego akumulatora, który może być ładowany z portu USB lub za pomocą dowolnej ładowarki USB. Odpada zatem konieczność wymiany baterii. Lampki są bardzo lekkie. Każda z nich waży ok. 26 gramów, łącznie z gumowym elementem mocującym, a więc nawet maniacy lekkości powinni być zadowoleni.
Do zamocowania tylnej użyłem specjalnego uchwytu. Można go kupić oddzielnie.Daruję sobie opis wszystkich parametrów technicznych, bo te można znaleźć w sieci i ograniczę się wyłącznie do tego, co najbardziej przekonało mnie do ich zakupu. Po pierwsze, dopasowują moc oświetlenia do warunków zewnętrznych, co oznacza, że w dzień świecą mocniej, a w nocy słabiej. Po drugie, posiadają tryb migotania, ale nie taki zwykły, schematyczny, monotonny, ale nieregularny. Przypadkowe rozbłyski o różnej częstotliwości i amplitudzie są zdecydowanie łatwiej zauważalne, ponieważ wprowadzają element pozornego chaosu do otaczającej nas rzeczywistości. Po trzecie, nawet w słoneczny dzień oświetlenie Bontragera jest widoczne przynajmniej z kilkuset metrów, a akumulator wystarcza na około 8 godzin działania lampek w trybie migotania.
Zestawu oświetlenia Bontrager Ion 100 R / Flare R City używam regularnie podczas każdej dziennej jazdy. Można powiedzieć, że nie ma lekkiego życia, bo właśnie panuje fala upałów, a ostre słońce nieźle „daje po oczach”. Mam pewność, że w takich warunkach jestem lepiej widoczny, a więc bardziej bezpieczny, co oczywiście nie zwalnia mnie z obowiązku zachowania należytej ostrożności i zdrowego rozsądku. Odnoszę także subiektywne wrażenie, że kierowcy omijają mnie jakby większym łukiem, a tych, którzy zmuszali mnie do ucieczki w stronę pobocza, jest teraz znacznie mniej.
Wypadałoby napisać coś o wadach, ale takich istotnych nie zauważyłem. Mógłbym się „przyczepić” do ceny, bo za cały zestaw zapłaciłem w sklepie dobrerowery.pl niebagatelną kwotę 295 złotych i na dodatek była to cena promocyjna. Mam jednak świadomość, że przeznaczyłem pieniądze na własne bezpieczeństwo, a niecałe trzy stówy to zdecydowanie mniej, niż musiałbym wydać na wózek inwalidzki.
Skomentuj...