W myśl zasady „spieszmy się kochać pogodne jesienne dni – tak szybko odchodzą”, zwiałem z pracy tuż przed czternastą, licząc, że zdążę wykręcić sensowny dystans przed zachodem słońca. A nawet gdyby się nie udało, to przecież zmrok nie zapada natychmiast po zachodzie, prawda? Otóż, nieprawda! O tej porze roku ciemność pojawia się niepokojąco szybko po zniknięciu ostatniego promienia słońca. Dobrze, że nie zapuściłem się gdzieś dalej, bo jazda szosówką po zmroku nie należy do moich ulubionych wyzwań, pomimo tego, że zestaw lampek Bontrager Ion 200 RT / Flare RT zapewnia mi względne bezpieczeństwo. Sama trasa nie była specjalnie ambitna, ale nie jest to czas na realizację wymagających wyzwań. Trzeba się cieszyć, że jest w miarę ciepło i pogodnie, a na wyzwania przyjdzie czas wiosną. Póki co, muszę przygotować jakiś sensowny plan na zimę, bo moją aktualną kondycję dzielą lata świetlne od poziomu, który uznałbym za satysfakcjonujący. Na szczęście powoli zbliżam się do optymalnej wagi, co nieco poprawia mój rowerowy nastrój.
Skomentuj...