Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Rok miniony

Sobota, 31 grudnia 2011 • Komentarze: 0

Aktywność
9 188 283
Data
31 grudnia 2011
Sob. 15:01 17:22
Rower
Giant Boulder
1 46 88
Kalorie
1067kcal
Czas
2:09:43
96
830
0:16 0:14 1:35
Dystans
50.93km
112
949
5.67 6.46
Prędkość
23.57km/h
137
1070
20.3 26.3 37.3
Kadencja
78rpm
106
Tętno
148bpm
168
Przewyższenia
199m
139
1104
       238
Nachylenie
+ 3.5% - 3.3%
+ 5.0 - 6.0
Temperatura
1.4°C
1.0 3.0

Ostatni dzień roku prowokuje do wspomnień. Minęło kolejne 365 dni, które przyniosły nowe doświadczenia, sukcesy, porażki, radości, smutki i wszystko to, z czego składa się życie. Postanowiłem zrobić taki skromny bilans minionego roku podczas dzisiejszej przejażdżki. Niesprzyjająca aura nie zatrzymała mnie w domu i zaraz po obiedzie wskoczyłem na rower.

Dzisiaj jechałem na drugim – „zimowym” - rowerze. Giant XTC będzie „odpoczywał” aż do wiosny. Początkowo padał drobny śnieg, ale opady szybko się skończyły. Było jednak mokro i dosyć ślisko. Jechałem na zupełnie nowych i niedotartych oponach, więc musiałem zachować szczególną ostrożność.

To ostatnia przejażdżka w tym roku, który od strony „rowerowej” był dla mnie niezwykle udany. Przejechałem prawie jedenaście tysięcy kilometrów, czyli dwa razy więcej niż rok wcześniej. Były tylko dwa takie tygodnie, w które ani razu nie wybrałem się na przejażdżkę. Zaliczyłem też kilkanaście dłuższych i bardzo ciekawych wyjazdów. Odwiedziłem miejsca, do których zapewne nigdy nie dotarłbym w żaden inny sposób. Zobaczyłem jak zmienia się Polska. Nie tylko w okolicach wielkich budów, ale w tych najmniejszych miejscowościach, niegdyś zaniedbanych, a dzisiaj czystych i rozkwitających. Wielokrotnie znajdowałem spokój i odskocznię od codzienności wśród pięknej, nieskażonej cywilizacją, bujnej przyrody. Każda pogoda była dobra. Powieki zamarzały przy -10° C, ale wylewałem także litry potu przy +40° C. Niestraszny był śnieg, deszcz lub przeciwnie – susza. Jeździłem po asfalcie i bezdrożach, po łąkach i przez las. Pokonywałem płaskie trasy, ale zdarzały się także podjazdy o 19% nachyleniu. To właśnie ta różnorodność sprawia, że „cykloza” rozwija się w najlepsze, że w mojej pasji ciągle znajduję coś świeżego, nowego, radosnego. Mam nadzieję i tego sobie życzę, że kolejne, tym razem 366 dni, przyniesie jeszcze więcej wspaniałych wrażeń.

Wszystkim Wam, którzy choć raz zabłądziliście na mój blog, życzę wielu cudownych chwil w Nowym Roku, sukcesów i radości, pogody ducha i osiągnięcia prawie wszystkiego, o czym marzycie. Dlaczego prawie wszystkiego? Bo przecież coś musi pozostać na kolejne lata ;).


Skała Papieska na Błoniach
Skała Papieska na Błoniach
Aleja 3 Maja
Aleja 3 Maja

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)