Budowa szosówki pochłonęła mnie na tyle, że przez dwa ostatnie dni
nie znalazłem czasu, aby choć na chwilę wyskoczyć z domu na przejażdżkę. A
szkoda, bo za oknem prawie wiosna. Trzeba wykorzystać ten czas, bo zima
wcześniej lub później na pewno o sobie przypomni. Dzisiaj był kolejny ciepły
dzień i tym razem nie zmarnowałem go. Tuż po dwunastej wyruszyłem na miejską
przejażdżkę. Warunki były prawie idealne. Prawie, bo znów wiało, co zmuszało
mnie do solidnej pracy podczas jazdy na zachód. Nagrodą za trudy było oczywiście
wspomaganie podczas powrotu do domu.
W Małopolsce właśnie skończyły się zimowe –
przynajmniej z nazwy – ferie. Wraz z nimi skończył się także mój urlop. Jutro
powrót do pracy i powrót do popołudniowo-wieczornych przejażdżek. Jak dobrze,
że dzień jest już coraz dłuższy.
Skomentuj...