Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Bez rutyny

Czwartek, 9 października 2014 • Komentarze: 0

Aktywność
4 95 619
Data
9 października 2014
Czw. 16:09 18:54
Rower
Ridley Fenix
3 62 62
Kalorie
1379kcal
Czas
2:43:25
49
492
0:33 0:32 0:51
Dystans
79.28km
48
408
12.72 17.84
Prędkość
29.10km/h
27
222
23.0 32.8 64.4
Kadencja
77rpm
112
Tętno
143bpm
169
Przewyższenia
478m
42
442
       298
Nachylenie
+ 3.8% - 2.7%
+ 7.0 - 7.0
Temperatura
20.9°C
18.0 25.0

Dzisiejszą przejażdżkę postanowiłem nieco uatrakcyjnić, uwzględniając w niej drogi, których jeszcze nigdy nie pokonywałem lub takie, po których jeżdżę rzadko. To ważne, bo eksplorowanie po wielokroć tych samych szlaków sprawia, że do pasji zaczyna wkradać się nuda i rutyna.

Najpierw pojechałem na wschód, ale nie do Kokotowa, lecz do Wieliczki. Stamtąd skierowałem się do Czarnochowic, a potem do Śledziejowic. Wkrótce potem przejechałem przez Węgrzce Wielkie i dotarłem do Zakrzowa, gdzie skręciłem na drogę numer 964 i przez jakiś czas jechałem w stronę Wieliczki. W Ochmanowie znów zmieniłem kierunek i pojechałem na południe. Przede mną był Bodzanów. Centrum wioski mieści się oczywiście obok kościoła, a kościół obowiązkowo znajduje się na szczycie wzniesienia. Musiałem więc zaliczyć podjazd. Potem był zjazd do skrzyżowania z drogą 94, a po przejechaniu na jej drugą stronę, rozpocząłem kolejny podjazd, tym razem do Biskupic. Tam znów zmieniłem kierunek i pojechałem na wschód. Minąłem Szczygłów, Zabłocie, Wiatowice i dojechałem do Niegowici. Potem był Niewiarów i Pierzchów. Do Książnic dojechałem nie główną drogą numer 967, ale wąskimi, bocznymi duktami. Z Książnic pojechałem do Łężkowic, a dotarłszy kolejny raz do skrzyżowania z drogą 94, osiągnąłem mniej więcej połowę planowanego dystansu.

Droga powrotna wiodła przez Targowisko, Kłaj, Szarów, Dąbrowę i Staniątki. Słońce dotykało już linii horyzontu, a tuż przed Niepołomicami po raz ostatni błysnęło czerwienią i na kilkanaście godzin pożegnało świat. Temperatura nieco spadła, ale nadal pozwalała na komfortową jazdę w krótkich spodenkach i koszulce z krótkimi rękawami. Do Krakowa wróciłem przez Grabie i Brzegi, czyli bardzo, bardzo rutynowo, ale pierwsza część trasy sprawiła, że poczułem się rozgrzeszony.

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)