Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Czarny czwartek

Czwartek, 15 stycznia 2015 • Komentarze: 0

Aktywność
4 4 652
Data
15 stycznia 2015
Czw. 16:51 18:54
Rower
Giant Boulder
4 4 226
Kalorie
1169kcal
Czas
1:55:18
120
1018
0:14 0:11 2:03
Dystans
46.08km
125
1054
5.14 5.11
Prędkość
23.98km/h
126
1025
22.0 26.4 36.2
Kadencja
87rpm
127
Tętno
144bpm
159
Przewyższenia
174m
134
1183
       246
Nachylenie
+ 3.4% - 3.2%
+ 4.0 - 5.0
Temperatura
2.4°C
1.0 4.0

Rzadko się zdarza, abym znał tytuł wpisu na blogu, zanim zakończę jego edycję. Jeszcze rzadziej, zanim w ogóle wybiorę się na przejażdżkę. A dzisiaj właśnie tak się stało. Wychodząc popołudniu z domu, wiedziałem, co będzie zaprzątać moją głowę przez najbliższe kilkadziesiąt kilometrów. Czarny czwartek. Czyżby nawiązanie do asfaltowej nawierzchni dróg, którymi będę jechał? Bynajmniej. Czarny czwartek, bo należę do rzeczy kilkuset tysięcy kredytobiorców w szwajcarskiej walucie…

Nie miałem więc najlepszego humoru, gdy tuż po zachodzie słońca przemierzałem miejskie szlaki. Miast w pełni radować się jazdą, bawiłem się w analityka, usiłując przeanalizować możliwe scenariusze przyszłości, chociaż ciężko jest być mądrym tam, gdzie – jak pokazało życie – zawiodły mózgi najlepszych specjalistów z branży. Jedno jest jednak równie pewne, jak wysoki kurs waluty krainy Helwetów. Mamy rok wyborczy, a więc politycy będą się prześcigać w proponowaniu „genialnych” rozwiązań, których celem będzie ulżenie w niedoli „frankowców”. Owi nieszczęśnicy wraz z rodzinami przekładają się na prawie półtora miliona głosów wyborczych.

Czytając dzisiejsze, przeważnie anonimowe komentarze do informacji o drastycznym wzroście kursu franka, zauważyłem podział na dwie, przeciwstawne grupy. Jedni jak mantrę powtarzają: „państwo musi pomóc”. Drudzy z uporem maniaka głoszą: „widziały gały, co brały, więc mi ich nie żal, niech się martwią sami”. Niestety życie nie jest czarno-białe, w którym obowiązywałaby biblijna zasada „tak, tak – nie, nie”. Ja sam, pomimo faktu, że problem mnie dotyczy, daleki jestem od głoszenia tezy, że państwo musi mi pomóc. Bo niby czemu? Z drugiej jednak strony, to samo państwo (czyli także i ja), od czasów PRL’u, dokłada do każdej tony polskiego węgla, czyniąc w ten sposób górników uprzywilejowaną grupą społeczną, fundując im „barbórkowe”, „czternastki”, deputat węglowy, „ołówkowe”, premie, dodatki i cholera wie, co jeszcze. A przecież też można bezczelnie powiedzieć, że niech się martwią sami o swój los, bo to wyłącznie ich wina i zamiast fedrować mogli się kształcić i pracować inaczej. Problem polega nie na tym, co w przeszłości uczynili ci, którzy zaciągnęli kredyty w obcej walucie, ale na tym, co większość z nich zrobi teraz. Prawdopodobnie będą musieli oszczędzać, czyli mniej wydawać, mniej konsumować, mniej kupować. Przypominam, że to kilkaset tysięcy rodzin, czyli – razem z dziećmi – jakieś dwa miliony ludzi. Towar pozostający na półkach sprawi, że sprzedawcy ograniczą zamówienia, więc dotknie to też producentów, którzy być może ograniczą produkcję. Jedni i drudzy będą mieli mniejsze dochody, a więc odprowadzą mniejsze podatki i całkiem możliwe, że zmniejszą wynagrodzenia pracowników lub nawet ograniczą zatrudnienie, a więc kolejna warstwa ludzi będzie musiała zacząć oszczędzać, czyli mniej wydawać, mniej konsumować, mniej kupować… A wtedy okaże się, że problem ludzi, tak łatwo zaszufladkowanych pod hasłem „widziały gały, co brały”, dotknie także tych, którzy ich do wspomnianej szufladki włożyli. Na szczęście ten przepis na kryzys to tylko czarny scenariusz, który wcale nie musi się sprawdzić.

Czy to wszystko ma jakiś związek z rowerami. Dla mnie ma. Rowerowa pasja nie rozwija się w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości. To nie heroina, przenosząca narkomana w nieistniejący świat omamów i złudzeń, lecz sposób na stworzenie cudownych obrazów przeżyć na płótnie realnej rzeczywistości. Są tym piękniejsze, im lepszy jest podkład, na którym są naniesione.

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)