Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Deszcz jesienny

Poniedziałek, 9 listopada 2015 • Komentarze: 0

Aktywność
3 117 765
Data
9 listopada 2015
Pon. 12:58 15:08
Rower
Ridley X-Bow
3 11 11
Kalorie
1052kcal
Czas
1:59:49
115
948
0:15 0:13 0:00
Dystans
54.17km
100
834
6.43 6.35
Prędkość
27.13km/h
73
495
25.0 28.3 41.2
Kadencja
93rpm
120
Tętno
146bpm
161
Przewyższenia
207m
125
1077
       240
Nachylenie
+ 3.2% - 3.4%
+ 5.0 - 6.0
Temperatura
11.4°C
10.0 12.0

„O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...”

Tak pisał Leopold Staff w swoim bezdyskusyjnie przepięknym wierszu. I właśnie nadszedł ten czas, ten dźwięk, ten rytm i te kolory. Dzisiaj w moje okna uderzały krople jesiennego deszczu, a melodia ta cichła jedynie od czasu do czasu, by po chwili wrócić ze zdwojoną siłą. Mimo to nie zamierzałem pozostać w suchym, ciepłym i bezpiecznym domu. Miałem kilka spraw do przemyślenia, a przecież najlepiej mi się myśli, gdy jestem w swoim świecie, samotnie przemierzając rowerowe szlaki.

Nie wybrałem jakiejś trasy na specjalne okazje, ale postanowiłem za dnia przejechać mniej więcej tymi samymi drogami, którymi poruszałem się poprzednim razem. Wtedy smog nie pozwalał oddychać pełną piersią. Dzisiaj, dzięki silnemu wiatrowi, pozostało po nim jedynie przykre wspomnienie, chociaż oczywistym jest fakt, że jeszcze nie raz powróci do małopolskiej stolicy. Lepsze powietrze sprawiło, że jechało mi się o wiele lepiej i szybciej. Nawet deszcz nie psuł mi zabawy, chociaż od czasu do czasu padał naprawdę solidnie. Podobała mi się ta jazda w nietypowych warunkach. W pewnym sensie był to spóźniony chrzest bojowy mojego Ridleya X-Bow.

Wracając do domu zamierzałem przejechać kładką tramwajowo-rowerową w Płaszowie. Niestety spotkała mnie niemiła niespodzianka w postaci zamkniętego przejazdu. A powód? Prozaiczny. Dzięki niemu poznałem nowe słowo: „uszorstnianie”. Trwa właśnie „uszorstnianie nawierzchni”. Pytanie, które mi się nasunęło jest oczywiste – dlaczego nie można było tego zrobić raz, a dobrze? Pokornie zawróciłem i wybrałem inną drogą powrotną.

Fajnie jechało mi się w deszczu, ale niefajne skutki przyniosło to mojej elektronice. Służący mi od wielu lat GPS, nagle „zwariował”, tracąc połączenie z satelitami. Restart niczego nie zmienił, a nawet pogorszył sprawę, bo zamarły wszystkie przyciski. Czyżby deszcz pokonał uszczelnienie? Mam nadzieję, że po rozkręceniu obudowy i kąpieli w alkoholu izopropylowym, uda się uratować Garmina. Jeśli nie, to okaże się, że wraz z dzisiejszym deszczem popłynąłem i ja… finansowo.

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)