Test FTP
Ten przedziwny rok powoli się kończy. Przedziwny, bo wiosna przyszła z dużym opóźnieniem, a lato było wyjątkowo słabe z perspektywy rowerowego siodełka. Albo było zimno, albo lało, albo było zimno i lało, albo wiało. Dni z idealną pogodą na rower było naprawdę niewiele. Jeszcze w maju „kręciłem” głównie na trenażerze, a pierwszą jazdę na nowym rowerze zaliczyłem dopiero 31 maja. Potem było o tyle lepiej, że mniej więcej co trzy dni jeździłem na zewnątrz, ale to w żaden sposób nie zaspokoiło mojego rowerowego głodu. Ani się obejrzałem, a tu nadeszła jesień, a wraz z nią schyłek sezonu. Teraz jesień też się kończy i za dwa tygodnie rozpocznie się kalendarzowa zima, a to oznacza, że najwyższy czas wsiąść na trenażer.
Nie traktuję trenażera jako zabawki, jako czegoś, co staje się substytutem roweru w zimowych miesiącach. Nie używam go do wirtualnych przejażdżek, ale realizuję plany treningowe, które sprawią, że wiosną nie będę ociężały. Mam wręcz nadzieję, że wiosną będę mocniejszy, chociaż w moim wieku nie jest to takie łatwe. Ech… gdybym był przynajmniej 30 lat młodszy…
No cóż, z peselem się nie dyskutuje.
Tej jesieni postanowiłem zmienić trenażer. Przesiadłem się z Elite Direto, który dzielnie mi służył przez lat sześć, na Wahoo Kickr Core 2. Na razie zbieram pierwsze doświadczenia, więc na recenzję przyjdzie jeszcze czas. A póki co, zacząłem od tego, od czego powinno rozpocząć się przygotowania do treningów – wykonałem test FTP. Poniżej zamieszczam materiał wideo z tej próby.
Okazuje się, że cały miniony sezon nie wpłynął na wartość mojej funkcjonalnej mocy progowej – jaką miałem, taką mam. Czy to dobrze, czy źle? Nie wiem. Wiem natomiast, że znam punkt wyjścia i mam nadzieję, że za kilkanaście tygodni okaże się, że jestem lepszy. I tego sobie życzę.
Blog
Szukaj…
Test FTP
Śnieg ma spaść w nocy
O mnie...
O blogu...
Znajdź mnie na Facebooku...
Mój profil na Bikestats














Było blisko
Skomentuj...