Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Warunki idealne

Piątek, 12 sierpnia 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
4 85 871
Data
12 sierpnia 2016
Pt. 14:25 18:11
Rower
Ridley Fenix
4 48 193
Kalorie
2310kcal
Czas
3:37:33
28
205
0:58 0:42 0:00
Dystans
111.05km
12
103
26.68 23.47
Prędkość
30.63km/h
6
42
27.5 33.0 54.7
Kadencja
89rpm
123
Tętno
141bpm
164
Moc
205W
13
83
169 200 902
TSS
277
9
55
Przewyższenia
780m
43
191
       358
Nachylenie
+ 2.9% - 3.4%
+ 8.5 - 11.2
Temperatura
19.3°C
17.0 21.0

Czy to zasługa trzech dni odpoczynku? Albo kwestia idealnej pogody? A może jedno i drugie? Nie wiem, ale faktem jest, że dzisiaj jechało mi się wyjątkowo lekko. Niestraszne były podjazdy, niestraszny przeciwny wiatr. Po prostu czułem moc i niewzruszenie parłem do przodu. Nie zafundowałem sobie ani chwili odpoczynku, nie licząc oczywiście momentów, gdy zatrzymywała mnie sygnalizacja świetlna, bądź musiałem ustąpić pierwszeństwa przejazdu. Jechałem i jechałem i miałem wrażenie, że mogę tak robić w nieskończoność.

A wszystko zaczęło się od podstawowego dylematu: dokąd jechać? Ponieważ nie doszedłem do porozumienia z samym sobą, znów miał zdecydować przypadek. Ów przypadek najpierw banalnie zaprowadził mnie do Tyńca. Stamtąd wróciłem do Krakowa, przejechałem przez Dębniki i na Rondzie Grunwaldzkim skręciłem w stronę Mostu Dębnickiego. Potem znów skierowałem się na zachód, przejechałem ulicą Królowej Jadwigi, a gdy na dużej tarczy spokojnie zaliczyłem cały podjazd na ulicach Staropolskiej i Jodłowej, zrozumiałem, że dzisiaj moc jest ze mną. Ulicą Księcia Józefa pojechałem do Kryspinowa, skręciłem w stronę Balic, ale już po chwili wpadłem na pomysł, aby zapuścić się jeszcze dalej w kierunku zachodnim. W ten sposób narodził się ostateczny pomysł na dzisiejszą przejażdżkę. Zaliczyłem Cholerzyn, a od Mnikowa przez Czułów do Sanki jechałem cały czas pod górę. Tam osiągnąłem najwyższy punkt trasy i zadowolony z sobie zjechałem do Tenczynka, za którym skręciłem na wschód. W Krzeszowicach wjechałem na ruchliwą drogę 79. Jazda po niej w piątkowe popołudnie na progu długiego weekendu była szczególnie trudna. Mogłem zapomnieć o odprężeniu i wyluzowaniu, całkowicie skupiając się na analizie tysięcy sygnałów docierających do moich zmysłów. To męczące, ale dzisiaj byłem przecież w formie, więc relatywnie szybko dotarłem do Zabierzowa, gdzie uciekłem z zatłoczonej drogi i pojechałem w stronę Rząski. Tak na marginesie muszę wspomnieć, że za Krzeszowicami wyprzedził mnie Jaguar XK 06-09. To raczej dość szybkie auto, ale latać nie potrafi. W Zabierzowie, czyli ładnych kilka kilometrów dalej, to ja go wyprzedzałem, gdy toczył się z prędkością kulawego żółwia w szeregu innych samochodów. Ot, taka scenka rodzajowa…

Na koniec pozostał mi już tylko przejazd przez całe miasto. Zbliżał się wieczór, niebo było zachmurzone, a temperatura raczej wczesno jesienna, aniżeli letnia. Tak, to były idealne warunki do jazdy.

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)