Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Racławice w słońcu

Sobota, 20 sierpnia 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
7 88 874
Data
20 sierpnia 2016
Sob. 10:43 15:11
Rower
Ridley Fenix
7 51 196
Kalorie
2167kcal
Czas
4:12:19
9
75
1:21 0:59 0:00
Dystans
115.11km
9
68
32.16 31.11
Prędkość
27.37km/h
70
503
23.7 31.3 55.7
Kadencja
89rpm
148
Tętno
134bpm
156
Moc
176W
50
539
138 168 1803
TSS
233
28
158
Przewyższenia
1022m
15
84
       323
Nachylenie
+ 3.2% - 3.3%
+ 11.0 - 10.6
Temperatura
29.1°C
25.0 32.0

Plan narodził się bardzo szybko. Kilka kliknięć myszy i miałem gotową całą trasę. Wystarczyło tylko przesłać ją do GPS’a i wyruszyć w drogę. Kierunek: północ. Tam zapuszczam się bardzo rzadko. Dlaczego? Być może dlatego, że nie odkryłem tam wielu pięknych zakątków. A może po prostu źle szukałem? Nie wiem. Dzisiaj wybrałem ten kierunek trochę z przypadku, a trochę świadomie. Celem były Racławice – „te” Racławice, gdzie 222 lata temu powstańcy pokonali wojska rosyjskie. Wspominam o tym jedynie na marginesie, bo wyruszając w trasę, daleki byłem od patriotycznych uniesień. Miałem zamiar aktywnie spędzić sobotę, a jeśli wracać myślami do przeszłości, to jedynie do tej przypadającej na lata mojej młodości. Jeśli miałem przywoływać wspomnienia, to bardzo osobiste. Nie przewidziałem jednak, że powracający upał aż tak bardzo da mi się we znaki. To zadziwiające, w jaki sposób wysoka temperatura obniża moją wydajność. Jeszcze przedwczoraj cieszyłem się szybką jazdą, a dzisiaj męczyłem się na większości podjazdów. A tych ostatnich nie brakowało. W zasadzie cała droga na północ polega na ciągłym pokonywaniu wzniesień. Trudno znaleźć tam dłuższe płaskie odcinki. Tylko góra, dół, góra, dół i upalne promienie słońca, przed którym bardzo rzadko mogłem uciec w obszary zbawiennego cienia. Jechałem więc wolniej niż planowałem, z niepokojem obserwując ubytek życiodajnych płynów w moich bidonach. Na szczęście miałem przy sobie dodatkową butelkę na „czarną godzinę”. Ta godzina nadeszła w okolicach Kocmyrzowa, gdy powoli kończyła się moja dzisiejsza przygoda, a przed sobą miałem już tylko łagodne zjazdy do mojego Krakowa.



Spotkanie z Pieszą Pielgrzymką Tarnowską
Spotkanie z Pieszą Pielgrzymką Tarnowską

Kopiec Kościuszki w Racławicach
Kopiec Kościuszki w Racławicach

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)