Od pewnego czasu odnoszę wrażenie, że pogoda stała się zerojedynkowa. Albo jest zimno, albo gorąco. Żadnych stanów pośrednich. Dzisiaj było tak ciepło, jak wyjeżdżający w lipcu nad polskie morze mogliby tylko pomarzyć. Takiej okazji nie mogłem oczywiście zmarnować i chociaż czułem lekkie zmęczenie po wczorajszym pohasaniu po małopolskich wzgórzach, wyskoczyłem na niewielką przejażdżkę. Niewielką, bo nie miałem zbyt wiele czasu, ale wystarczająco długą, aby cieszyć się pięknym czasem wiosny. Radość psuł mi tylko wiatr. Nie był jakiś ekstremalnie silny, ale odczuwalny, a na dodatek miałem wrażenie, że wieje z każdej strony.
Skomentuj...