Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Piekarnik

Poniedziałek, 21 lipca 2025 • Komentarze: 0

Aktywność
9 147 1823
Data
21 lipca 2025
Pon. 15:11 18:15
Rower
Ridley Falcn
8 22 22
Kalorie
1742kcal
Czas
2:54:32
38
461
0:19 0:14 0:00
Dystans
80.01km
35
440
7.90 6.80
Prędkość
27.51km/h
42
483
24.7 28.5 51.4
Kadencja
85rpm
106
Tętno
132bpm
147
Moc
166W
119
665
144 179 600
TSS
155
54
328
Przewyższenia
271m
53
955
       244
Nachylenie
+ 3.4% - 4.0%
+ 6.0 - 6.2
Temperatura
34.6°C
30.0 37.0

Wody! Wody! Więcej wody! Tak podsumowałbym dzisiejszą eskapadę. Sam nie wiem, jak udało mi się w tych warunkach przejechać 80 kilometrów. Być może to częściowa zasługa białej koszulki, która odbijała promienie słoneczne. Ciekawe, jak wyglądałaby jazda w czarnej?

I znów Puszcza.
I znów Puszcza.
Amatora od profesjonalisty różni wiele – to oczywista oczywistość. Ale poza mocą, wytrzymałością, liczbą godzin spędzonych na treningach, ogólną sprawnością, talentem, itd., jest jeszcze jeden czynnik. Jest nim samochód serwisowy, podążający za kolarzami. I nie mam tutaj na myśli sytuacji awaryjnej, gdy liczy się każda sekunda i błyskawicznie trzeba wymienić koło albo dokonać jakiejś szybkiej regulacji. Z tym amator sobie poradzi – przecież nie goni go czas, spokojnie sobie wymieni przebitą dętkę, naprędce coś wyreguluje, a w ostateczności wykona telefon do przyjaciela, lub do żony, lub uda się na dłuższy spacer. Mam na myśli niewyczerpane źródło bidonów z życiodajnym płynem oraz woreczki z lodem. Z brakiem wody można sobie poradzić, odwiedzając mijane stacje benzynowe lub wiejskie sklepiki. Ale skąd wziąć lód? Samochód serwisowy z lodówką, podążający moim śladem – tak, to byłoby rozwiązanie.

Oczywiście żartuję sobie, ale tak nie do końca. Wcześniej czy później samochody autonomiczne staną się czymś normalnym – to tylko kwestia czasu. Wyobrażam sobie, że taki samochód mógłby jechać wzdłuż mojej trasy i zatrzymywać się np. co 25 kilometrów, czekając, aż przyjadę. Potem znów jechałby kolejne 25 kilometrów, itd. A w sytuacji awaryjnej po prostu „wezwałbym” go do siebie. Brzmi futurystycznie? Telefony komórkowe też kiedyś takie się wydawały. Że nie wspomnę o AI…

Ech… Może te moje fantazje są skutkiem przegrzania, bo dzisiaj temperatura sięgała miejscami 38°C, więc mogła mieć wpływ na działanie neuronów.

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)