Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Odrobina (technicznego) dziegciu

Środa, 27 stycznia 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
12 12 798
Data
27 stycznia 2016
Śr. 16:03 18:37
Rower
Ridley X-Bow
12 12 44
Kalorie
1154kcal
Czas
2:21:37
90
722
0:32 0:26 2:14
Dystans
60.32km
98
755
12.70 11.96
Prędkość
25.56km/h
117
846
23.6 27.3 51.9
Kadencja
88rpm
124
Tętno
141bpm
161
Przewyższenia
409m
96
586
       288
Nachylenie
+ 3.2% - 3.5%
+ 10.0 - 8.0
Temperatura
8.5°C
7.0 10.0

Jechało mi się dzisiaj nadspodziewanie lekko. To zapewne było zasługą trzech czynników: trzydniowej przerwy od roweru, wiosennej temperatury oraz braku kominiarki, skutecznie utrudniającej głębokie oddychanie. Jednak do tej olbrzymiej beczki rowerowego miodu, podstępnie wkradła się łyżka dziegciu…

Pamiętam, że w młodości jedną z moich ulubionych książek typu kompendium wiedzy, był „Zarys Historii Sportu Samochodowego” Jana Andrzeja Litwina. Na jej kilkuset stronach autor opisywał najważniejsze wydarzenia od tych najstarszych, aż po czasy współczesne. A że czynił to z polotem, będąc obdarowany przez stwórcę ewidentną lekkość pióra, książkę czytało się jednym tchem. Jednym z opisanych wydarzeń było zwycięstwo któregoś z pionierów wyścigów samochodowych (niestety nie mogę przypomnieć sobie jego nazwiska), który pomimo awarii skrzyni biegów, jadąc na jedynym dostępnym przełożeniu – wstecznym – wygrał wyścig.

Jechałem właśnie przez Witkowice. Jest tam podjazd. Niespecjalnie stromy, niezbyt trudny, ale dość długi. Zamierzając spokojnie go pokonać, przerzuciłem łańcuch na małą tarczę z przodu i jedną ze środkowych zębatek z tyłu. Jakież było moje zdziwienie, gdy mniej więcej co trzy obroty korbą, łańcuch wskakiwał na moment na większą zębatkę kasety, by po chwili wrócić na właściwą. W ten sposób nie dało się normalnie jechać. Pomyślałem, że widocznie mam źle wyregulowaną przerzutkę, więc naprędce spróbowałem skorygować naciąg linki. To nic nie dało. Z całego bogactwa dwudziestu przełożeń zostały mi praktycznie cztery. Właśnie wtedy przypomniałem sobie książkę, o której pisałem powyżej.

Pomimo kłopotów, nie mogąc używać żadnej z mniejszych zębatek kasety, spokojnie i bezpiecznie dotarłem do domu, gdzie mogłem odkryć przyczynę awarii. Co się stało i jak sobie poradziłem, opisuję na blogu technicznym.

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)