Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Strzelce Opolskie – Oława (Ścinawa)

Czwartek, 28 lipca 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
10 80 866
Data
28 lipca 2016
Czw. 11:58 16:40
Rower
Ridley Fenix
10 43 188
Kalorie
2311kcal
Czas
4:14:29
7
69
0:12 0:20 0:00
Dystans
121.44km
7
50
6.00 8.88
Prędkość
28.63km/h
40
308
28.1 26.6 40.3
Kadencja
90rpm
142
Tętno
132bpm
146
Moc
154W
57
793
143 155 625
TSS
191
44
246
Przewyższenia
218m
130
1115
       229
Nachylenie
+ 3.6% - 3.5%
+ 4.2 - 3.5
Temperatura
26.1°C
21.0 30.0

Po dwóch dniach zasłużonego odpoczynku w gościnnych progach teściów mych umiłowanych (uwierzcie, są naprawdę cudowni), nadszedł czas, by kontynuować rowerową eskapadę w kierunku zachodnim. Pretekstem był pomysł, aby spędzić kilka dni u rodziny Moniki, którą onegdaj losy rzuciły w okolice Oławy. Spojrzałem na mapę, chwilę pomyślałem i wkrótce miałem gotowy plan trasy.

Zapowiadano duże zachmurzenie i przelotne opady deszczu, ale tym razem nie przejąłem się pogodą. Spokojnie zjadłem śniadanie i tuż przed południem wyruszyłem w drogę. Nie zamierzałem oczywiście poruszać się głównymi drogami, lecz eksplorować boczne drogi, wijące się pośród żyznych pól, od czasu do czasu kryjące się w leśnej gęstwinie. Przejechałem przez Rozmierkę, Kadłub, Krasiejów i Ozimek. Wkrótce znalazłem się w okolicach Jeziora Turawskiego. Dojechawszy do Kotorza Wielkiego, zboczyłem z głównej drogi, aby zawitać do Turawy. Tam zatrzymałem się naprzeciwko niszczejącego, XVIII-to wiecznego pałacu.

Przeszłość zaklęta w martwych murach. A przecież wystarczy zamknąć oczy, aby usłyszeć muzykę, dobiegającą spoza rozświetlonych okien, za którymi jaśnie państwo w balowych kreacjach wirują w tańcu nieopodal suto zastawionych stołów. Ileż pokoleń zrodziło się w pałacowych pokojach? Ileż razy kunsztowne mozaiki zroszono łzami rozpaczy, gdy w migoczącym świetle gromnicy gasło czyjeś życie? Teraz to miejsce jest opuszczone, ciche i ciemne. Powoli umiera, zabierając do grobu echa przeszłości, która nigdy nie powróci. Ktoś kupił ten pałac za przysłowiowe psie pieniądze i pozwolił, aby umierał nadal. Spędziłem chwil kilka w jego magicznym cieniu. Zamyślony i smutny, bo przecież to miejsce zasługuje na to, aby tchnąć w nie nowe życie, wskrzesić wyblakłe kolory i wypełnić dźwiękami historii. Musiałem opuścić Turawę, ale jakaś część mojej duszy zagubiła się w pałacowych murach. Nie szukałem jej. Niech zostanie…

Jechałem dalej. Przejechałem przez Kolanowice, Lubniany, Brynicę, Kup, Chrościce i Popielów. Cały czas musiałem walczyć z zachodnim wiatrem, który psuł nieco radość z jazdy, ale kolarz musi być przygotowany na każde warunki. No, prawie każde. W pewnym momencie wjechałem na długi, prosty odcinek drogi pośród pól. Pech chciał, że akurat wtedy rozrzucano obornik. Smród był niemiłosierny, a ja nie miałem żadnej możliwości ucieczki. Nie mogłem też przyspieszyć, bo wtedy potrzebowałbym więcej tlenu – tlenu zmieszanego z raczej mało atrakcyjnym zapachem gówien. Ech… Dałem radę, bo musiałem, ale jakoś nie mam ochoty powtarzać tego doświadczenia. Powoli zbliżałem się do zachodnich granic województwa opolskiego. Przekroczyłem ją za wsią o orzeźwiającej nazwie Leśna Woda, a w Bystrzycy witałem już Dolny Śląsk. Do Oławy pozostały ostatnie kilometry. Potem przejazd przez centrum miasta i krótki odcinek dość kiepskiego asfaltu do wioski Ścinawa. Byłem na miejscu.

Tylko pozornie dzisiejsza trasa nie była wymagająca. Umiarkowany dystans i praktycznie brak przewyższeń sugerują, że powinna zostać zaliczona do rutynowych. Tymczasem przeciwny wiatr, drogi różnej, nie zawsze najlepszej jakości i mocno „aromatyczne” prace polowe sprawiły, że musiałem pracować solidniej niż planowałem. To dobrze, bo nie lubię banału i rutyny, które sprawiają, że potem trudno jest choćby kilkoma słowami opisać wrażenia z jazdy.


Jezioro Turawskie.
Jezioro Turawskie.
Niszczejący pałac w Turawie.
Niszczejący pałac w Turawie.
Umierające echa minionej świetności.
Umierające echa minionej świetności.
Kościół Matki Boskiej Anielskiej w Bystrzycy.
Kościół Matki Boskiej Anielskiej w Bystrzycy.

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)