Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Przestrzenie Prawdy

Czwartek, 1 września 2016 • Komentarze: 0

Aktywność
1 93 879
Data
1 września 2016
Czw. 15:47 19:29
Rower
Ridley Fenix
1 56 201
Kalorie
2022kcal
Czas
3:35:00
33
228
1:11 0:48 0:04
Dystans
102.88km
39
212
27.43 26.95
Prędkość
28.71km/h
39
298
23.1 33.5 59.5
Kadencja
89rpm
118
Tętno
133bpm
153
Moc
193W
31
219
152 184 666
TSS
239
23
137
Przewyższenia
972m
20
103
       383
Nachylenie
+ 3.5% - 3.7%
+ 11.0 - 13.4
Temperatura
23.6°C
18.0 27.0

Pierwsze wrześniowe popołudnie. Ciepłe, żeby nie powiedzieć upalne. Wróciłem z pracy do domu. Ekologicznie. Nie, nie rowerem, ale… tramwajem. Potem krótki spacer dla zdrowia pośród zieleni, nieopodal mojego miejsca na planecie Ziemia. W domu obowiązkowe płatki owsiane na mleku plus dwie łyżeczki konfitury. Lekki, energetyczny posiłek. Idealny przed planowaną przejażdżką. Z tą „planowaną”, to trochę przesadzam. Planowane było wyłącznie to, że pojadę. Ale dokąd? Tego nie wiedziałem. Czasem tak jest najlepiej. Poddać się przypadkowi, bo… przypadków nie ma. Sam jestem tego najlepszym przykładem. Z perspektywy już pięćdziesięciu lat widzę doskonale, że nic w moim życiu nie było przypadkowe. Żadne zdarzenie i żaden człowiek, którego spotkałem, nie pojawiły się bez powodu. Wszystko miało sens, którego przeważnie nie pojmowałem od razu, ale dopiero po latach dostrzegałem, że nieustający ciąg zdarzeń łączył się w logiczną, idealnie spójną całość.

Pogrążony w filozoficzno-transcendentalnym nastroju wyruszyłem w trasę. Już na początku zafundowałem sobie rozgrzewkę na kosocickich pagórkach, a potem zjechałem do Wieliczki. Stamtąd podążyłem przez Brzegi i Grabie do Niepołomic, by później skierować się na południe i przez Staniątki, Bodzanów i Liplas dotrzeć do Gdowa. Do zachodu słońca pozostało jeszcze trochę czasu. Nie musiałem więc szybko uciekać przed zmierzchem i mogłem kontynuować moją podróż pod przyjaznym błękitem nieba w promieniach wrześniowego słońca. Pojechałem do Dobczyc, mijając po drodze Stadniki i Skrzynkę. A potem musiałem wspiąć się do Dziekanowic, co wcale nie było łatwe, szybkie i przyjemne, bo niedawno położono tutaj nową nawierzchnię. Jest specjalnie perforowana i zdecydowanie nie jest gładka, co ma zapewnić bezpieczeństwo zimową porą. W Koźmicach Małych tradycyjnie skręciłem na zachód. Dotarłem do Świątnik Górnych, skąd miałem jedynie kilkanaście kilometrów do domu.

To koniec historii podróży, lecz nie koniec dnia, który dopiero się zaczynał, gdy wraz z ostatnimi promieniami słońca, otwierały się nowo odkryte przestrzenie Prawdy.


Sezon zachodów słońca anno Domini 2016 uważam za otwarty…
Sezon zachodów słońca anno Domini 2016 uważam za otwarty…

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)