Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Kontrast odczuć

Czwartek, 15 czerwca 2017 • Komentarze: 0

Aktywność
6 46 964
Data
15 czerwca 2017
Czw. 10:53 15:11
Rower
Cube Agree
6 22 22
Kalorie
2220kcal
Czas
3:52:29
15
124
1:16 1:04 0:00
Dystans
110.26km
14
108
29.27 35.14
Prędkość
28.46km/h
37
339
23.0 32.8 64.8
Kadencja
88rpm
146
Tętno
133bpm
157
Moc
198W
20
152
154 179 592
TSS
271
8
63
Przewyższenia
1193m
11
45
       336
Nachylenie
+ 4.1% - 3.4%
+ 16.0 - 11.5
Temperatura
24.7°C
20.0 29.0

Kilkanaście minut. Tyle powstawał plan, a w zasadzie zarys planu dzisiejszej wyprawy. To ekspresowe tempo, bo niełatwo wymyślić coś ciekawego, gdy było się już prawie wszędzie. Oczywiście mam na myśli wyłącznie bliższe i nieco dalsze okolice mojego Krakowa. Dzisiaj wpadłem na pomysł, aby zawitać do Nowego Wiśnicza, bo jakoś rzadko tam bywam, a przecież nie leży na końcu świata. Daruję sobie opis pierwszej części eskapady, bo należy ją potraktować wyłącznie w charakterze dojazdu do nieco bardziej ciekawych okolic.

Te ciekawe okolice zaczęły się we wsi Siedlec. Jadąc na południe, mogłem podziwiać panoramę gór na horyzoncie i cieszyć się licznymi pagórkami. Potem przejechałem przez Siedlec, gdzie mogłem poczuć się król, bo koła mojego roweru poruszały się po dywanie złożonym z kolorowych płatków kwiatów wszelakich. No tak, chwilę wcześniej przechodziła tamtędy procesja. Wkrótce potem dojechałem do Nowego Wiśnicza, ale plan przewidywał, że na wzgórze, na którym posadowiono to urokliwe miasteczko, wjadę wąską ulicą Matejki. Być może jest to śliczna uliczka, ale nie miałem okazji, aby to zauważyć, bo skupiony byłem na walce z kilkunastoprocentowym nachyleniem. Miejscami było tak stromo, że gdy nie pochylałem się nad kierownicą, przednie koło odrywało się od asfaltu. Lubię wyzwania, więc nie narzekam. Ba! Byłem wręcz w stanie euforii, chociaż lekko nie było. Zadowolony z siebie wyjechałem na górę, przejechałem przez rynek i skręciłem w stronę Starego Wiśnicza. Tam zaś skręciłem na północ, by przemierzyć drogi, których jeszcze nigdy nie przemierzałem. A zaiste piękne są to okolice. Wzgórza, lasy, łąki, strumienie. A wśród tych cudów natury ja – samotny rowerzysta, walczący z prawem grawitacji, zraszający potem kręte drogi, marzący, aby kiedyś zamieszkać w takim właśnie miejscu, gdzie budzić będzie mnie śpiew ptaków, a kołysankę zaśpiewają mi drzewa smagane wieczornym wiatrem. Dotarłem do Podgródka. Jadąc wzdłuż lasu dotarłem do Poręby Spytkowskiej, a potem do Jasienia. Tam skręciłem na drogę numer 94, co symbolicznie zakończyło romantyczną część dzisiejszej wyprawy. Wciąż myślami przebywając pośród dobrodziejstw przyrody ręką Boga stworzonych, mocniej nacisnąłem na pedały, by szybko pokonać ostatnie czterdzieści kilka kilometrów, które dzieliły mnie od domu.

Jednak nie dane było mi spokojnie dotrzeć do Krakowa. Nieopodal zjazdu do Słomirogu, na granicy wsi Bodzanów trafiłem na płonące Renault Clio. Straży Pożarnej nie było, gaśnice przygodnych kierowców już dawno się wyczerpały, więc palił się zacnie i niezagrożenie. Głęboka czerwień płomieni i czarny, gęsty dym tworzyły na tle błękitnego nieba przedziwne, abstrakcyjne widowisko. Zatrzymałem się, bo od czasu do czasu coś wybuchało, strzelając snopami białych iskier. W oddali usłyszałem dźwięk syreny i wkrótce na miejscu zagłady francuskiej myśli technicznej, pojawił się oddział dzielnych strażaków ochotników. Zasadniczo nie było już czego ratować, więc chłopaki niespiesznie przystąpili do akcji, która po dziesięciu minutach zakończyła się pełnym sukcesem, a ja mogłem – tym razem już spokojnie i bez żadnych „atrakcji” – wrócić do domu.


Zamek w Nowym Wiśniczu.
Zamek w Nowym Wiśniczu.
Las w okolicach Starego Wiśnicza. Tylko nie mówcie
Szyszce…
Las w okolicach Starego Wiśnicza. Tylko nie mówcie Szyszce…
Są miejsca, których nie zniszczyła cywilizacja.
Są miejsca, których nie zniszczyła cywilizacja.
Spokojnie, wyklepie się…
Spokojnie, wyklepie się…

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)