Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Tysięczny raz na trasie

Środa, 27 września 2017 • Komentarze: 0

Aktywność
8 82 1000
Data
27 września 2017
Śr. 15:40 18:05
Rower
Cube Agree
8 58 58
Kalorie
1376kcal
Czas
2:24:11
52
690
0:34 0:25 0:00
Dystans
71.85km
48
524
16.10 13.13
Prędkość
29.90km/h
9
115
27.9 31.1 50.4
Kadencja
89rpm
118
Tętno
140bpm
169
Moc
191W
35
266
153 168 729
TSS
181
46
268
Przewyższenia
468m
54
473
       254
Nachylenie
+ 2.9% - 3.7%
+ 9.5 - 9.2
Temperatura
16.5°C
14.0 19.0

Nadszedł wreszcie ten dzień, gdy po raz tysięczny odkąd prowadzę moje rowerowe zapiski na tym portalu, wsiadłem na rower i ruszyłem przed siebie na spotkanie przygody. Także po raz tysięczny skreślam te kilka podsumowujących słów. Kiedyś myślałem, że z tej okazji pojadę w jakieś niesamowicie ciekawe miejsce, a potem napiszę coś wyjątkowego i moment ten będę szczególnie celebrował. Tymczasem było bardzo skromnie i nawet nie zrobiłem żadnego okolicznościowego zdjęcia. To jednak wcale nie oznacza, że się nie cieszę i że w meandrach moich myśli nie znalazło się miejsce na spojrzenie wstecz i podsumowanie mojej pasji.

Gdy w marcu 2010 roku po raz pierwszy i bardzo lakonicznie opisywałem moją trasę, nie sądziłem, że pasja, która narodziła się ledwie rok wcześniej, stanie się ważną częścią sposobu na życie. Wtedy szukałem po prostu jakiejś zdrowej odskoczni od codzienności, ucieczki od zwykłych spraw, zapomnienia o problemach. Szybko okazało się, że rower to coś więcej. Odkryłem piękno świata, który choć zawsze był na wyciągnięcie ręki, pozostawał nieznany i tajemniczy. Obudził się także we mnie duch inżyniera, co sprawiło, że tylko mój pierwszy rower był kupiony w całości. Każdy następny budowałem sam. I tak to już trwa ósmy sezon.

Jak już wspomniałem, z okazji „tysięcznego razu” nie wybrałem się w jakieś „super-hiper-bajer” niesamowite miejsce. Pojechałem po prostu do Puszczy Niepołomickiej, która niewątpliwie jest wyjątkowa, ale byłem tam już tak wiele razy, że trudno jest mi ją dzisiaj opisać w nieszablonowy sposób. To jednak dobre miejsce, aby wrócić myślami do czasów, gdy odkrywałem jej każdą ścieżkę, ciesząc się wszechobecnym spokojem i ciszą. Dzisiaj puszcza powoli przygotowuje się na nadejście złotej jesieni. Tu i ówdzie leżą pierwsze liście, ale na najpiękniejszy czas jesiennej nostalgii trzeba jeszcze trochę poczekać. Nie raz jeszcze wrócę w to miejsce. Kto wie, może także przy okazji dwutysięcznego wyjazdu?

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)