Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Lubię takie dni

Czwartek, 10 maja 2018 • Komentarze: 0

Aktywność
4 51 1079
Data
10 maja 2018
Czw. 14:04 17:51
Rower
Cube Agree
4 15 82
Kalorie
2170kcal
Czas
3:41:10
13
180
1:13 0:52 0:00
Dystans
103.84km
13
193
28.42 28.74
Prędkość
28.17km/h
17
387
23.3 32.8 54.0
Kadencja
88rpm
148
Tętno
139bpm
159
Moc
202W
2
109
157 172 657
TSS
296
1
31
Przewyższenia
1085m
2
68
       422
Nachylenie
+ 3.8% - 3.8%
+ 10.4 - 13.7
Temperatura
26.9°C
25.0 29.0

Dokąd mam dzisiaj pojechać? Wczesnym popołudniem zadałem sobie to standardowe pytanie. Rozważałem różne koncepcje, ale w końcu nie zdecydowałem się na żadną z nich, co oznaczało, że kolejny raz będę musiał improwizować. To nie zawsze się sprawdza, ale akurat dzisiaj był to strzał w dziesiątkę…

Czekając na przyjście jakiegoś dobrego pomysłu, rozpocząłem od pagórków w Kosocicach. Szło nieźle, więc przyszło mi do głowy, że dobrze będzie pojechać do Wieliczki i zaliczyć podjazd do Sierczy. Tak też uczyniłem, a gdy już byłem na górze, pomyślałem, że nie zaszkodzi zmierzyć się z kolejnym podjazdem, tym razem na Chorągwicę. Pomimo faktu, iż jechałem pod wiatr, czułem się całkiem dobrze i dość szybko zameldowałem się na szczycie. To oczywiście nie był koniec zmagań ze wzgórzami, bo te otaczały mnie ze wszystkich stron. Zjechałem z Chorągwicy, wspiąłem się do Bukowca, a potem pojechałem na południe do Dobranowic. Potem dotarłem do Huciska, gdzie zmierzyłem się z kolejnym podjazdem. Nadal czułem się dobrze i wciąż było mi mało, więc gdy już zjechałem do drogi 967, pomyślałem, że chociaż jej nie lubię, bo jest stosunkowo wąska i dość ruchliwa, to pojadę nią do Dobczyc, przejadę na drugą stronę Raby i skręcę w stronę Gdowa. To był dość spokojny – w znaczeniu niewymagający – odcinek trasy. Jedynym przeciwnikiem był silny wschodni wiatr, ale do silnych wiatrów zdążyłem się już przyzwyczaić. Gdy dotarłem do drogi 966, skręciłem w stronę Łapanowa, świadomie i dobrowolnie decydując się na pokonanie kolejnych przeciwności natury liczonych w procentach nachylenia i metrach przewyższeń. Dopiero za Łapanowem zakończyła się najbardziej wymagająca część trasy. Przede mną było jakieś 40 kilometrów dość rutynowej i spokojnej jazdy, w dodatku wspomaganej siłami natury, powstałymi na skutek różnicy ciśnień, zwanymi wiatrem.

Lubię takie dni, gdy czuję „power” w nogach i żadna góra mi nie straszna. Lubię takie dni, gdy jest wspaniała pogoda, a gorące powietrze nie wysysa przynajmniej połowy energii. Lubię takie dni, gdy przemierzając niepowtarzalne małopolskie szlaki, odczuwam tę samą radość co wtedy, gdy każdy kolejny kilometr wiązał się z odkryciem czegoś nowego, nieznanego wcześniej, tajemniczego, pociągającego swoim pięknem i świeżością.


Widok z okolic Bukowca.
Widok z okolic Bukowca.
Na drodze do Kamyka.
Na drodze do Kamyka.

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)