Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Urodzinowo

Środa, 8 maja 2019 • Komentarze: 0

Aktywność
6 110 1224
Data
8 maja 2019
Śr. 14:16 17:25
Rower
Ridley Helium SLX
1 4 4
Kalorie
1827kcal
Czas
2:59:21
51
431
0:40 0:35 0:00
Dystans
87.00km
52
375
16.62 18.76
Prędkość
29.11km/h
57
226
24.9 31.9 59.0
Kadencja
91rpm
126
Tętno
132bpm
157
Moc
203W
37
101
161 192 758
TSS
236
26
147
Przewyższenia
514m
38
413
       320
Nachylenie
+ 3.1% - 2.8%
+ 8.1 - 7.7
Temperatura
17.9°C
16.0 21.0

W dniu urodzin zazwyczaj wybierałem się na jakąś dłuższą, nostalgiczną wyprawę do miejsc, które przypominały mi minione kilkadziesiąt lat. Tym razem w ogóle ucieszyłem się, że pogoda pozwoliła mi zaliczyć przejażdżkę w realu, bo tak chłodnego maja nie było od wielu lat. Nie miałem jakiegoś ekstra planu. Po tak długim okresie spędzonym głównie na trenażerze, każda trasa jest ciekawa i ekscytująca. Dzisiaj pojechałem na północny-zachód, co w moim przypadku oznaczało, że muszę najpierw przejechać przez miasto. No i to nie był dobry pomysł. Wczesne popołudnie to godziny szczytu, a jeśli dodam, że od jakiegoś czasu Kraków jest jednym wielkim placem budowy infrastruktury komunikacyjnej, to wizja przejazdu przez to miasto staje się koszmarem przeniesionym ze złych snów do rzeczywistości. A poza tym jakoś głupio na super-rowerze poruszać się po ścieżkach rowerowych. Wyjścia jednak nie miałem, więc przedarłem się przez centrum, dotarłem do Salwatora, a potem swoją frustrację wyładowałem w bardzo zdrowy sposób poprzez pobicie osobistego rekordu segmentu Wioślarska – Mirowska. A potem przejechałem przez Kryspinów, Cholerzyn, Mników, Czułów, Baczyn, Kopce, Nawojową Górę i dotarłem do Krzeszowic. Tam wpadłem na głupi pomysł, aby w kierunku Krakowa wrócić drogą wojewódzką numer 79. Nie jestem „cykorem”, ale gdy siódme auto wyprzedziło mnie w takiej odległości, że lekko wyciągniętą ręką mogłem pogłaskać karoserię, pomyślałem, że głupio byłoby odejść do wieczności w dniu własnych urodzin i skręciłem w pierwszą lepszą drogą wiodącą na północ. Wkrótce przemknąłem przez Rudawę, Brzezinkę, Więckowice i pojawiłem się w Zabierzowie. Tam przez chwilę ponownie musiałem zmierzyć się z potężnym ruchem ulicznym, ale wkrótce uciekłem w kierunku Balic, gdzie skręciłem w stronę Krakowa, rozpoczynając powrót do domu. I znów musiałem przejechać przez całe miasto, mając oczy dookoła głowy i zastanawiając się, jak ten problem rozwiązać w przyszłości? To po prostu strata czasu, bo jazda przez zakorkowany gród nie jest ani ciekawa, ani romantyczna, ani bezpieczna.

Tak minął dzień moich kolejnych urodzin. Nie było tortu ze świeczkami, bo to bomba kaloryczna, a zdmuchnięcie takiej liczby świeczek mogłoby przerastać moje VO2Max. Nie było ekstra przejażdżki. Nie było nawet nostalgicznego powrotu do przeszłości i rozważania, co mogłem zrobić inaczej. Nawet selfie sobie nie zrobiłem w tym dniu. To przecież zupełnie normalny dzień, który minie jak każdy inny, bezpowrotnie przenosząc minione chwile do archiwum pamięci, by w zamian odkryć kolejne nieznane lądy życia.

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)