Sobota. Ostatni dzień maja. Piękna pogoda. Wymarzony czas na pierwszą przejażdżkę na moim nowym rowerze. Ridley Falcn długo czekał na ten dzień. Nie spieszyłem się, celebrowałem jego budowę, dopieszczałem każdy element. No i czekałem na właściwy dzień, właśnie taki jak dzisiaj. Byłem pełen ekscytacji, ale i lekkiego niepokoju, 
Pozdrowienia z trasy.bo pierwsza jazda jest prawie zawsze niewiadomą. W mojej głowie rodziło się więc mnóstwo pytań. Czy dobrze wyregulowałem napęd? Czy hamulce nie będą piszczeć? Może geometria okaże się niewłaściwa? A co, jeśli siodełko zamieni przygodę w walkę o przetrwanie? Z tych powodów nie planowałem zbyt długiej jazdy. Zamierzałem jedynie pokręcić się po najbliższej okolicy.
Ruszyłem przed siebie i przejechałem pierwsze kilkaset metrów, potem pierwszy kilometr, następnie drugi i trzeci. Wszystko zdawało się działać idealnie. Nie widziałem więc żadnego powodu, dla którego miałbym sobie skracać ten czas radości nowym sprzętem. I w ten oto sposób zaliczyłem ponad stu kilometrową trasę, na której było prawie wszystko. Jechałem więc zarówno po idealnie gładkich asfaltowych drogach, jak i po starej, nierównej kostce brukowej. Czasem pojawił się jakiś fragment szutru. Były podjazdy i zjazdy, boczne podmuchy i walka z czołowym wiatrem. Nie było tylko deszczu, ale akurat takiego testu nie zamierzałem przeprowadzać.
Jak wypadł Falcn? O tym napiszę w osobnym artykule, bo mam sporo przemyśleń i nowych doświadczeń. Tutaj napiszę tylko tyle, że jestem bardzo zadowolony i już nie mogę się doczekać kolejnych eskapad na moim Sokole.
P.S. W tę radość wdziera się jednak smutek. Piszę te słowa w poniedziałek 2 czerwca. Wczoraj odbyła się II tura wyborów prezydenckich. Nie chcę tutaj oceniać wyboru, którego dokonali Polacy – wszakże to blog rowerowy, a nie polityczny. Jestem jednak bardziej niż zaniepokojony faktem, że jesteśmy tak bardzo podzieleni i tak bardzo odlegli w swoich poglądach. Podział nigdy nie przynosił i nigdy nie przyniesie niczego dobrego. W języku greckim jest słowo określające tego, który dzieli. Tym słowem jest διάβολος (diábolos).
Skomentuj...