…którego ostatecznie nie było. Faktem jednak jest, że dzisiaj noga nie podawała. Byłem chyba zmęczony wczorajszą jazdą i dodatkowo poirytowany ruchem na drodze. Po raz kolejny przekonałem się, że popołudniowa jazda w innym kierunku niż na wschód, nie ma sensu, gdy się mieszka na południowym wschodzie Krakowa. Dzisiaj chciałem pojechać na zachód, okrążając Kraków od południa, co jest równoznaczne z hasaniem po licznych pagórkach, ale zwyczajnie nie dało się spokojnie jechać. Cały czas musiałem mieć napiętą uwagę, patrząc to przed siebie, to zaglądając do mikro lusterka, aby nie być zaskoczonym przez kolejnego kierowcę z zaburzoną orientacją przestrzeni. Jazda w takich warunkach nie jest przyjemnością lecz katorgą. Na dodatek zauważyłem nadciągające ciemne chmury i pomyślałem, że mam już tego dość. Poddałem się. Wróciłem. Do statystyk coś tam wpadło, ale licha to była jazda.
Gdy piszę te słowa, właśnie zaczyna padać deszcz…
Skomentuj...