Nie przypominam sobie takiej wiosny. Mamy przecież prawie początek czerwca, lato już za pasem, a pogoda przypomina bardziej późną jesień niż późną wiosnę. Są tylko dwie różnice – drzewa są zielone i dzień jest długi. Jedynym plusem tej sytuacji, o którym już wspominałem jakiś czas temu, jest to, że dokończę kolejny plan treningowy. Zostało mi już tylko sześć treningów. Dzisiaj jednak była piękna pogoda, więc nic nie było w stanie zatrzymać mnie w domu.
Plan był dość prosty. Postanowiłem odtworzyć z pamięci kolejną z moich ulubionych tras. Pierwszy etap, to dotarcie do Wiślanej Trasy Rowerowej w kierunku wschodnim. Następnie, jadąc wzdłuż Wisły, dotarłem aż do Uścia Solnego.
Tam skręciłem na południe i dojechałem na przedmieścia Bochni, gdzie znów zmieniłem kierunek i dotarłem do Damienic. Potem była już klasyka, czyli Puszcza Niepołomicka, Niepołomice i powrót do Krakowa. W ten oto sposób ledwie kilkoma zdaniami opisałem 116 kilometrów.
Tak, macie rację – tytuł ma związek z tym, co aktualnie dzieje się w Polsce. Na co dzień staram się maksymalnie ograniczyć lekturę wiadomości ze świata polityki. Mam swoje preferencje, nie chcę się denerwować, nie chcę prowokować myśli, które byłyby oceną tych, którzy dokonują innego wyboru. Kłopot w tym, że nawet jeśli uciekam od polityki, do polityka nie ucieka ode mnie. Przejeżdżając przez małe miejscowości, niekiedy wręcz otaczały mnie plakaty jednego z kandydatów. Trudno było tego nie zauważyć, trudno było choć przez chwilę nie pomyśleć, że już za pięć dni zdecydujemy o tym, kto zostanie prezydentem RP. Wspomnianych plakatów widziałem tak wiele, że ujrzawszy wreszcie plakat kontrkandydata, trzasnąłem sobie selfie.

Dzisiejsza trasa.
Skomentuj...