Gdy mieszka się na południowym wschodzie Krakowa, to jazda na zachód w dzień powszedni w godzinach szczytu jest prawdziwym koszmarem. Wiedziałem o tym, ale miałem nadzieję, że może dzisiaj będzie inaczej. Nie było. Półtora tygodnia temu rozpoczął się remont Mostu Grunwaldzkiego, więc centrum stało się jeszcze bardziej nieprzejezdne. Moim celem było dotarcie do Wisły. Snułem się więc po ścieżkach rowerowych, a w nielicznych miejscach, gdzie ich nie ma, lawirowałem pomiędzy stojącymi samochodami. W końcu przejechałem przez Stopień Wodny Kościuszko, wjechałem na Wiślaną Trasę Rowerową i mogłem odetchnąć z ulgą. Prawie, bo nie byłem jedynym, który wpadł na pomysł, aby ten słoneczny dzień spędzić aktywnie.
Zamierzałem pojechać w stronę Piekar, przejechać na drugi brzeg i wrócić do Krakowa. Plan udało mi się zrealizować, ale chyba tylko tyle mogę powiedzieć o dzisiejszej jeździe. A szkoda, bo dwusetna przejażdżka na Ridley Helium SLX zasługiwała na coś zdecydowanie bardziej spektakularnego.

Skomentuj...