
Przylasek Rusiecki.Naprawdę nie przypominam sobie, kiedy po raz ostatni jeździłem na rowerze trzy dni z rzędu. Oczywiście mam na myśli aktywność na zewnątrz, a nie na trenażerze. Dzisiaj, w przeddzień Święta Zmarłych, kolejny raz zmodyfikowałem sobie godziny pracy tak, aby wykroić czas na rower.
Tym razem pojechałem na wschód, licząc się z tym, że wracając będę jechał pod wiatr. To jednak nie miało większego znaczenia, bo głównym celem było sprawdzenie, czy wczorajsze odczucia i komfort najmniej szlachetnej części mojego ciała był tylko jednorazowym epizodem, czy jednak nosi znamiona powtarzalności. Okazało się, że jest całkiem nieźle. Ryet Ultimate 3D ma coraz większe szanse na bycie moim siodełkiem numer jeden.
To już niemal połowa jesieni i już wkrótce opadną ostatnie liście z drzew. Ciekawe, czy pierwsze listopadowe dni okażą się pogodowo łaskawe, bo jakoś nie uśmiecha mi się rozpoczęcie sezonu trenażerowego. Czym później, tym lepiej.
Skomentuj...