Irytująco nudne stają się moje eskapady. Wynika to z faktu, że warunki pogodowe i czasowe nie sprzyjają długim, ciekawym, ekscytującym aktywnościom rowerowym. To nie to samo, co w wiosennych, letnich czy wczesno jesiennych klimatach, gdy dzień jest dłuższy, a temperatura wyższa – przynajmniej w teorii. Pomyślałem, że potrzebuję jakiejś inspiracji, jakiegoś pomysłu na niezbyt długą trasę, która będzie odskocznią od rutyny.

Okolice Węgrzynowic.Odwiedzając Stravę, rzuciła mi się w oczy jedna z ostatnich aktywności Jana Piątkiewicza, czyli znanego rowerowego youtubera, twórcy kanału bikeshow.cc. Wydawała się idealnie skrojona pode mnie. Dystans to niecałe 35 kilometrów, co w połączeniu z dojazdem i powrotem powinno przełożyć się na ponad 50. No i najważniejsze, że trasa poprowadzona była przez okolice, które odwiedzam nader rzadko, czyli północno wschodnie rejony za Nową Hutą. Nie zastanawiałem się więc zbyt długo i wyruszyłem tuż po godzinie 12.
Najpierw musiałem dojechać do Lasku Mogilskiego, a potem pokręcić się w okolicach Branic. Ten fragment był dość rutynowy, bo ostatnio często tam zaglądam, ale potem już wszystko było inne. Kościelniki, Węgrzynowice, Krzysztoforzyce, Łuczanowice, Lubocza. W każdym z tych miejsc kiedyś byłem, ale to było dawno temu. Na tyle dawno, że w ogóle nie poznawałem tych miejsc i mogłem cieszyć się jazdą. Ślad Jana Piątkiewicza kończył się w okolicy Placu Centralnego w Nowej Hucie. Pozostało już tylko wrócić do domu, co w sumie dało 56 kilometrów, a więc całkiem fajny dystansik.
Skomentuj...