No cóż, pobłądziłem dzisiaj troszeczkę, a wszystko dlatego, że zachciało mi się eksplorować różne drogi, biegnące wzdłuż linii kolejowej Kraków – Tarnów oraz autostrady A4. Niektóre z nich kończyły się znienacka, inne zmieniały się w błotniste leśne dukty, a jedna z nich doprowadziła mnie do jakiegoś potoku, którego raczej nie zamierzałem pokonywać w bród. W sumie było dość zabawnie i wcale nie żałowałem, że nic nie wyszło z planów zaliczenia przynajmniej 50 kilometrów. Teraz przede mną kilka dni zaplanowanej przerwy. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu będą jeszcze szanse, aby pokręcić na świeżym powietrzu.
Skomentuj...