Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”,
bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki:
„I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.
5 °C i duże zachmurzenie. Siedzieć w domu, sączyć gorącą herbatkę i tęsknie spoglądać za okno, czy może po prostu wyjść na rower? Oczywiście, że wyjść na rower! Przecież w nocy ma padać śnieg i jutro też ma sypać, a wtedy drogowcy, których zima z pewnością nie zaskoczy, wyjadą na drogi i również będę sypać, ale sól. A sól i rower bynajmniej nie pałają do siebie gorącym uczuciem miłości. Nawet jeśli wrócą jeszcze ciepłe dni, to miejsca, w których będzie mokro, nie będą bezpieczne, bo owa mokrość będzie nie wodą lecz solanką. Zatem wynik tej dedukcji może być tylko jeden – jeśli dzisiaj nie ruszę tyłka, to następna okazja trafi się prawdopodobnie dopiero na wiosnę.
Zaiste krótka to była przejażdżka, pozbawiona wyzwań i głębszych doznań. To było coś w rodzaju skromnego pożegnania sezonu. Niektórzy zakończyli go już w październiku, a ja dotrwałem niemal do końca listopada. Na pełniejsze podsumowanie przyjdzie jeszcze czas, a póki co, spoglądam już na pudło, kryjące moją nową „zabawkę”, czyli trenażer Wahoo Kickr Core 2. Już chyba czas go złożyć…
Skomentuj...