Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Pikantne Gazpacho

Niedziela, 1 lipca 2012 • Komentarze: 0

Aktywność
1 51 334
Data
1 lipca 2012
Niedz. 18:45 20:30
Rower
Giant XTC
1 25 220
Kalorie
621kcal
Czas
1:36:11
101
1269
0:12 0:10 0:00
Dystans
40.38km
97
1285
4.39 4.72
Prędkość
25.20km/h
31
908
21.7 27.4 42.3
Kadencja
80rpm
101
Tętno
132bpm
155
Przewyższenia
144m
106
1329
       239
Nachylenie
+ 3.3% - 3.1%
+ 4.0 - 6.0
Temperatura
30.2°C
27.0 32.0

„Zmiany, zmiany, zmiany” – to ostatnie słowa w kultowej komedii „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?”. „Zmiany, zmiany, zmiany” dzieją się także wokół mnie i wychodząc im naprzeciw, spędziłem ten weekend w roli jednoosobowej ekipy remontowo-budowlanej, odświeżając pokój mojej córki. Ta prawie dorosła osoba (prawie, jak wiadomo, robi wielką różnicę), po przewertowaniu palety barw jednego z wiodących producentów farb i lakierów, zdecydowała, że biały w jej pokoju będzie tylko sufit, zaś trzy ściany będą w kolorze „imbirowej herbaty”, a jedna w kolorze „pikantnego gazpacho”. Dobry tatuś odwiedził więc pobliski market budowlany, nabywając stosowny sprzęt w postaci wałków, pędzli, tudzież taśm malarskich, oraz wsparł wspomnianego „wiodącego producenta”, nabywając wybrane kolory. I tak oto, zamiast przemierzać małopolskie, czy choćby krakowskie szlaki, miast radować ciało i duszę cudowną aurą, odpoczywać po ciężkim i przed ciężkim tygodniem, me nieskalane na co dzień fizyczną pracę dłonie, ująć musiały malarski ekwipunek i udać się w podróż po ścianie…

W niedzielny wieczór, gdy już wszystko było gotowe, pomyślałem, że dość siedzenia w domu, który – chociaż do pomalowania był tylko jeden pokój – wyglądało jak Warszawa w czterdziestym piątym. Szybko przebrałem się i pozostawiwszy świeżą farbę na ścianach, wyruszyłem na krótką przejażdżkę. Jeździłem praktycznie wyłącznie po Krakowie. Temperatura była cały czas bardzo wysoka, więc zapas wody mineralnej w bidonach dosyć szybko zaczął się wyczerpywać. Przed dwudziestą na niebie pojawiły się chmury, które zasłoniły słońce. Temperatura nieco spadła i miałem nadzieję na odświeżającą burzę, ale nic takiego się nie stało. Do domu wróciłem akurat wtedy, gdy rozpoczynał się finał Euro 2012.

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)