Moje aktywności Outdoor

Tutaj znajdziesz opisy moich aktywności rowerowych na świeżym powietrzu, albo raczej na tzw. „świeżym powietrzu”, bo większość moich tras rowerowych leży nieopodal miejsca, o którym doskonale mówią słowa piosenki: „I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce, choć dla serca nieszczególne tu powietrze (…)”.

Względność czasu

Niedziela, 11 czerwca 2017 • Komentarze: 0

Aktywność
5 45 963
Data
11 czerwca 2017
Niedz. 14:22 18:15
Rower
Cube Agree
5 21 21
Kalorie
2151kcal
Czas
3:35:16
25
200
1:01 0:43 0:00
Dystans
107.01km
19
129
26.56 24.01
Prędkość
29.83km/h
11
126
25.8 33.2 68.4
Kadencja
88rpm
145
Tętno
138bpm
155
Moc
190W
38
250
159 180 758
TSS
236
30
124
Przewyższenia
863m
29
143
       420
Nachylenie
+ 3.3% - 3.6%
+ 9.5 - 10.7
Temperatura
24.9°C
22.0 29.0

Niedzielne popołudnie. Ciepło, ale nie gorąco. Delikatny wiatr. To bardzo dobre warunki do jazdy. Planu znów nie mam, ale mam głód jazdy. To wystarczy. Przygotowania są krótkie , bo nie chcę tracić czasu. Dwa pełne bidony, dwa batony, portfel, telefon. Gotowe. Czas wyruszyć w drogę.

Na początku jadę w stronę mostu na Wiśle w Niepołomicach. Jeszcze nie wiem, co zrobię potem. Pomysłów jest kilka, ale każdy z nich zakłada, że dojadę do skrzyżowania z drogą 79 i tam skręcę albo w lewo, albo w prawo. Nie mogąc dogadać się z samym sobą, wybieram inne rozwiązanie – pojadę prosto. Cały czas poruszam się na północ, wciąż dalej i dalej od Krakowa. Mijam Czulice, Przymiarki, Biórków Mały i Biórków Wielki. Okolica jest pagórkowata, ale nie są to wymagające wzniesienia. Póki co, krajobrazy nie są zbyt ekscytujące. Brak w nich romantycznej duszy, głębi, tajemnicy… To wyłącznie moje, subiektywne odczucia. Patrzę na przesuwającą się mapę na moim Garminie. Zastanawiam się, jak długo jeszcze mam podążać na północ? Polekarcice, Koniusza, Przesławice, Niegardów. Wystarczy. Kieruję się na zachód. Już wiem, że dojadę do Słomnik. To dobrze, bo chociaż pojawiałem się już w tych okolicach, to nigdy nie przejeżdżałem przez Słomniki.

Zatrzymuję się na krótką chwilę na Słomnickim ryneczku. Tuż obok ruchliwa droga numer 7, a tutaj spokój, letarg, drzemka małego miasteczka przy wielkiej trasie. Czas w tym miejscu biegnie tak inaczej, że słowo „biegnie” tutaj nie pasuje. Ruszam w dalszą drogę. Chcę oczywiście przejechać minimum setkę, więc nie mogę skierować się najkrótszą drogą w stronę Krakowa. Przez chwilę jadę „siódemką”. Kiepski pomysł. Duży ruch dużych samochodów, a ja na lekkim rowerze, miotany podmuchami wiatru. To nie jest odprężenie. Z ulgą skręcam w drogę 773. Już wiem dokąd się skieruję. Moim celem jest Skała. To oznacza, że będzie pod górę. Jeszcze nie teraz. Na razie jest płasko, spokojnie i prosto jak od linijki. Dopiero za Poskwitowem droga zaczyna być bardziej ciekawa. Zakręty, wzniesienia. Krajobraz też jakby inny. Już nie czuję się obco, a zaczynam być częścią tego wspaniałego obrazu wymalowanego ręką Boga w chwili stworzenia. Iwanowice Włościańskie, Nowa Wieś. Cały czas w górę. Tak będzie aż do samej Skały. A tam znów chwila przerwy. Nie po to, aby odpocząć, ale by znów znaleźć się w innej czasoprzestrzeni. To kolejne małe miasto na trasie i kolejne miejsce, gdzie życie zdaje się nie pędzić w szalonym rytmie. Kilka minut postoju. Kilka zdjęć. Kilka myśli. Czas wracać.

Teraz będzie już łatwo. Skała na górze, Kraków na dole. Kilkanaście kilometrów z przewagą zjazdów. Zbliża się wieczór, ale słońce wciąż spogląda na mnie z wysoka. Względność czasu daje znać o sobie. Czym bliżej metropolii, tym szybciej zdają się obracać jego wskazówki. Wracam do mojej rzeczywistości. Wracam do mojego miejsca. Wracam do mojego czasu…


W Słomnikach.
W Słomnikach.
W Skale.
W Skale.

Skomentuj...

Podpis: (opcjonalnie)

Jeśli chcesz, abym mógł się z Tobą skontaktować, wpisz w poniższym polu adres e-mail lub numer telefonu. Ta informacja będzie znana wyłącznie mnie i nigdzie nie będzie widoczna.
Kontakt: (opcjonalnie)