Mocno wiało. Mimo to pojechałem na wschód, łamiąc zasadę, że zaczynam pod wiatr, a kończę z wiatrem. Co mi tam! Wczoraj nie pisałem o wrażeniach z pierwszej tegorocznej jazdy „outdoor”, ale jest moc! 98 treningów przyniosło zamierzony efekt, sprawiając, że mam teraz niesamowitą frajdę z jazdy. Zaliczyłem ponad 70 kilometrów i mógłbym więcej, ale gdy niebo pokryło się chmurami, okazało się, że jeszcze nie ma prawdziwej wiosny. Zrobiło się chłodno i powrót do domu wydawał się rozsądną decyzją. Zwłaszcza, że jutro mam termin szczepienia przeciwko COVID-19 i głupio byłoby właśnie teraz nabawić się kataru.
Skomentuj...