
Pocovidowy widok Wawelu.Czyżbym przerzucił się na piesze wycieczki, jak to sugeruje tytuł? Nic z tych rzeczy! Po prostu dzisiaj wpadłem na pomysł, aby odwiedzić okolice ZOO, ale nie od tej łatwiejszej strony, czyli od alei Kasy Oszczędności Miasta Krakowa (swoją drogą, ten, co wymyślił tę nazwę, musiał chyba wciągnąć coś mocnego), tylko od strony ulicy Księcia Józefa, aleją Wędrowników właśnie. No i tak mi się skojarzyło…
Oj dawno tamtędy nie jechałem, pamiętając, że nie jest to droga, którą pokonuje się z uśmiechem i pieśnią na ustach. To podjazd o długości 1500 metrów i średnim nachyleniu około 7%. Niby nie robi wrażenia, ale jest na nim ponad 300 metrowy fragment o średnim nachyleniu powyżej 11%. Nie jest więc lekko i przyjemnie. Wjeżdżałem więc na aleję Wędrowników, odczuwając dreszczyk emocji, a nawet po cichu licząc, że tym razem nie poczuję tych „procentów”. Aż tak dobrze jednak nie było, ale na górze zameldowałem się w pełni świadomy z oddechem nadążającym za zmęczeniem.
Skomentuj...